Oslo w dwa dni: rzeźba Tygrysa

Oslo w 2 dni

Zima w Oslo ogranicza możliwości zwiedzania. Dni są krótkie. W styczniu, kiedy wybrałyśmy się na wycieczkę, słońce wschodziło przed 9 i zachodziło po 16. Muzea otwierają się o 10-11 i zamykają o 16. Dodatkowo, część atrakcji, np. Pałac Królewski czy Zamek Akershus są nieczynne. Nie pływa też prom do Bygdøy, gdzie mieszczą się najciekawsze muzea. Poza tym pogoda może uprzykrzyć chodzenie po mieście. W czasie naszego pobytu, pierwszego wieczora padał deszcz, uniemożliwiając robienie zdjęć. Drugiego dnia było pochmurno, tylko po południu na chwilę wyszło słońce. Trzeciego dnia na skoczni Holmenkollen padał śnieg, a chmury utrudniły podziwianie panoramy Oslo. Biorąc pod uwagę krótkie dni i pogodę, zdecydowałyśmy się tak ułożyć plan zwiedzania, żeby większość czasu spędzać w muzeach, ograniczając do minimum chodzenie po mieście. 

Spacer po mieście

Po przylocie, zakwaterowaniu w hotelu i obiedzie, przespacerowałyśmy się w deszczu głównym deptakiem miasta, Karl Johans gate, od katedry do Pałacu Królewskiego. Dalej przeszłyśmy obok budynku Ratusza, przez stare miasto na wybrzeże, pod budynek Opery i na koniec do dworca, do rzeźby Tygrysa.

Katedra

Niewielką, XVII-wieczną katedrę wyróżniają malowidła na drewnianym suficie. Odbywają się w niej śluby i pogrzeby członków rodziny królewskiej oraz norweskiego rządu. Otwarta jest od 10 do 16, dlatego do środka zajrzałyśmy dopiero ostatniego dnia, w drodze powrotnej na lotnisko.

Karl Johans gate

Karl Johans gate to główna ulica miasta, łącząca główny dworzec Oslo z Pałacem Królewskim. Stoją przy niej XIX-wieczne gmachy Parlamentu, Teatru Narodowego i stare budynki Uniwersytetu. Między Parlamentem i Teatrem znajduje się park z publicznym lodowiskiem, które z powodu deszczu i dodatniej temperatury pokrywała kilkucentymetrowa warstwa wody.

Pałac Królewski

Na końcu Karl Johans gate, na wzniesieniu, otoczona XIX-wiecznym parkiem, stoi rezydencja rodziny królewskiej. Codziennie o 13:30 odbywa się przed nią zmiana warty. Latem wnętrza dostępne są dla zwiedzających.

Ratusz

Budowę tego ogromnego ceglastoczerwonego gmachu  ukończono w 1950 r. na 900-lecie miasta. Stoi przy nabrzeżu, otoczony równie wielkimi rzeźbami. Zaskoczyła mnie cisza przed ratuszem, który znajduje się przecież w centrum Oslo. Z poprzedniego pobytu pamiętam, że przejeżdżaliśmy ulicą przed budynkiem. Teraz kursują tam tylko tramwaje. 

Twierdza Akershus

Spod ratusza jest ładny widok na średniowieczną twierdzę Akershus. Zbudowana na przełomie XII i XIII w, przez stulecia służyła władcom Norwegii, przetrwała wiele oblężeń i nigdy nie została zdobyta. Na terenie twierdzy, oprócz zamku znajduje się Muzeum Sił Zbrojnych i Muzeum Oporu Norwegii oraz Ministerstwo Obrony, Królewskie Mauzoleum oraz biuro Premiera. Twierdza i muzea są otwarte przez cały rok, ale zamek i mauzoleum są dostępne tylko w niektóre dni tygodnia od maja do listopada.

Opera

Gdy byłam w Oslo po raz pierwszy, gmachu Opery nad brzegiem zatoki Oslofjorden jeszcze nie było. Otwarto go w 2008 r. i stał się najbardziej rozpoznawalnym budynkiem w mieście. W holu dominuje ciepłe, dębowe drewno. Pokryty włoskim marmurem dach sprawia wrażenie śliskiego, ale można po nim bez obaw spacerować i podziwiać panoramę miasta, z widoczną w oddali skocznią Holmenkollen. 

Rzeźba Tygrysa

Pomnik Tygrysa przed budynkiem dworca Oslo S został ufundowany na tysiąclecie miasta, noszącego przydomek Tigerstaden (tygrysie miasto). Nazwy tej w 1870 r. użył norweski poeta w wierszu opisującym walkę między koniem a tygrysem. Tygrys reprezentował niebezpieczne miasto, a koń bezpieczną wieś. Obecnie pomnik jest jednym z najczęściej fotografowanych w Oslo.

Rano powtórzyłyśmy pierwszą część trasy pod Pałac Królewski, gdzie wsiadłyśmy w autobus nr 30 jadący na półwysep Bygdøy, na którym znajdują się najciekawsze muzea w mieście.

Muzeum statku Fram

Na skraju półwyspu Bygdøy mieszczą się trzy muzea: Fram, Kon-Tiki i Muzeum Morskie. Przy wejściu do muzeum statku polarnego Fram widnieje informacja, że jest to najlepsze muzeum w Norwegii i faktycznie, nie jest to stwierdzenie na wyrost. 

Statek Fram, zbudowany w 1892 r., uczestniczył w trzech wielkich wyprawach polarnych, Fridtjofa Nansena (1893-1896), Ottona Sverdrupa (1898-1902) i Roalda Amundsena (1910-1912). W 1936 r., po wyremontowaniu, umieszczono go w muzeum. Kilka lat temu dobudowano drugi budynek, gdzie ustawiono statek Gjøa, który w latach 1903-1906 jako pierwszy przepłynął Przejście Północno-Zachodnie, czyli drogę z Europy do Azji przez Archipelag Arktyczny.

W muzeum można obejrzeć ciekawy, kilkunastominutowy film o wyprawach polarnych, wejść na pokład i do wnętrz obu statków. Ponadto zaprezentowane są zdjęcia, dokumenty i pamiątki związane z wyprawami polarnymi zarówno morskimi, jak i lotniczymi: wodnosamolotami i sterowcem. Obejrzenie muzeum zajęło nam około 1,5 godziny, ale warto na nie poświęcić więcej czasu, rezygnując np. z wizyty w Muzeum Morskim.

Muzeum Kon-Tiki

Drugim wartym odwiedzenia miejscem w tej części półwyspu jest muzeum Kon-Tiki. Poświęcono je wyprawom Thora Heyerdahla, który na zbudowanej z balsy tratwie Kon-Tiki przepłynął Ocean Spokojny, a później na papirusowej tratwie Ra II Ocean Atlantycki. W muzeum znajdują się oryginalne tratwy i pamiątki z tych i pozostałych ekspedycji Heyerdhala, jego prywatne archiwum i biblioteka.

Norweskie Muzeum Morskie

Obok muzeów Fram i Kon-Tiki znajduje się Norweskie Muzeum Morskie, poświęcone morskiej historii kraju. W naszej opinii było najmniej ciekawe. Zaraz przy wejściu stoi kilka niedużych łodzi i zbiór galionów – rzeźb z dziobów statków. Kolejnych kilka sal mieści modele statków, przedmioty używane w rybołówstwie, znaleziska archeologiczne i obrazy marynistyczne. Najbardziej spodobał nam się model wnętrza statku z kajutami i wyposażeniem. Jeżeli dysponuje się czasem, to można tu zajrzeć. Pod warunkiem, że ma się Oslo Pass – inaczej szkoda pieniędzy na bilet.

Muzeum Łodzi Wikingów

W odległości nieco ponad kilometra w stronę miasta znajdują się dwa kolejne muzea. Można do nich przejść pieszo lub wrócić autobusem. Pierwszym jest Muzeum Łodzi Wikingów. Mieszczą się w nim trzy łodzie pogrzebowe datowane na IX i X w. n.e. Dwie zachowały się w całości, trzecia we fragmentach. Oprócz łodzi, w muzeum obejrzeć można drewniany wóz konny i niewielki zbiór innych przedmiotów znalezionych na statkach. Muzeum powstało w latach 30. XX w. i może dlatego nie robi wielkiego wrażenia, a ekspozycja jest skromna. Podobnie jak Muzeum Morskie, raczej dla pasjonatów.

Norweskie Muzeum Ludowe

Dużo ciekawszym, ale jednocześnie wymagającym poświęcenia znacznie więcej czasu jest mieszczące się w odległości kilku minut pieszo Norweskie Muzeum Ludowe. Ten największy w Norwegii skansen składa się z ponad 140 budynków z różnych epok i rejonów kraju. Jednym z najcenniejszych zabytków jest XIII-wieczny kościół klepkowy przeniesiony z miejscowości Gol. Bardzo ciekawy fragment skansenu stanowi Stare Miasto z kamienicami, sklepami i stacją benzynową. W kamienicach zrekonstruowano typowe mieszkania z różnych okresów XIX i XX w.

Latem skansen ożywa, organizowane są wystawy czasowe, a w budynkach i zagrodach spotkać można rzemieślników i zwierzęta.

Szybkie obejście terenu muzeum zajęło nam kolejne 1,5 godziny.

Muzeum Muncha

Z półwyspu Bygdøy pojechałyśmy do Muzeum Muncha. Słynny „Krzyk” mieści się w zbiorach Muzeum Narodowego, które obecnie jest zamknięte. Ale galeria poświęcona tylko temu słynnemu artyście chwali się największą na świecie kolekcją jego dzieł, 28 tysięcy eksponatów! Ku naszemu totalnemu rozczarowaniu okazało się, że w budynku otwarte są tylko cztery sale. W pierwszej jest kilkanaście nieznanych dzieł Muncha, w drugiej krajobrazy namalowane przez innych artystów, w trzeciej jeszcze jakieś dwa obrazy nie Muncha i w czwartej, jedyne jego znane dzieło – Madonna. 

Wizyta w Muzeum Muncha to strata czasu, nawet z kartą Oslo Pass. Miejsce znalazło się na drugim miejscu naszej listy najgorszych odwiedzonych muzeów, zaraz za Muzeum Penisów w Reykjaviku. 

Po wizycie w Muzeum Muncha pojechałyśmy do centrum miasta, pod gmach Opery. Weszłyśmy na dach porobić zdjęcia, a następnie, żeby nie tracić czasu, wsiadłyśmy w tramwaj jadący do Ratusza. 

Centrum Pokojowej Nagrody Nobla

Obok Ratusza znajduje się Centrum Pokojowej Nagrody Nobla, która jako jedyna jest wręczana w Oslo, a nie w Sztokholmie. Muzeum otwarto w 2005 r. w dawnym budynku dworca kolejowego. To miejsce czynne jest aż do godziny 18. Składa się tylko z trzech sal. Dwie przeznaczone są na wystawy czasowe poświęcone ostatnim laureatom, a w jednej mieści się stała wystawa multimedialna. W ciemnej sali ustawiono tablety ze zdjęciami zdobywców nagrody. Zbliżenie się do ekranu powoduje wyświetlenie informacji o laureacie. Na obejrzenie muzeum wystarczy kilkanaście minut, można do niego zajrzeć, jeśli dysponuje się wolną chwilą i Oslo Pass. 

Loty powrotne do Krakowa i Londynu miałyśmy zaplanowane na popołudnie, dlatego wcześniej mogłyśmy odwiedzić jeszcze dwa miejsca w Oslo. Najpierw pojechałyśmy tramwajem nr 12 spod dworca do parku Vigelanda.

Park Vigelanda

Gustav Vigeland (1869-1943) był norweskim rzeźbiarzem, autorem pomników znanych Skandynawów, który poświęcił ponad połowę życia na realizację kompozycji w Parku Frogner. Składa się ona z 212 rzeźb przedstawiających w sumie prawie 600 nagich postaci z kamienia i brązu. Prace nad kompleksem parkowym zaczęły się w 1907 r. od zamówienia na projekt fontanny. Stopniowo Vigeland tworzył rzeźby wokół fontanny oraz ozdabiające parkowy most. Zwieńczeniem była kolumna Monolitten, wykonana z pojedynczego bloku granitu, złożona ze 121 postaci. Prace trwały do końca lat 40. Vigeland był projektantem rzeźb, które wykonał zatrudniony przez niego zespół kamieniarzy i odlewników.

Skocznia Holmenkollen

Z parku przeszłyśmy na stację kolei T-bane, którą pojechałyśmy do Holmenkollen. Mimo braku śniegu w samym mieście, w pociągu towarzyszyli nam narciarze z biegówkami. I rzeczywiście, na stacji w Holmenkollen leżał śnieg. Skocznia stoi na wzgórzu, z którego roztacza się widok na miasto. Przejazd od parku Vigelanda zajmuje 20 minut, spacer pod skocznię kolejnych 15.

Skocznię wielokrotnie przebudowywano, obecna wersja została otwarta w 2010 r. Od 1892 r. co roku w marcu odbywa się tu Holmenkollen Ski Festival, traktowany jak norweskie święto narodowe.

U podstawy budowli mieści się najstarsze na świecie muzeum narciarstwa. Na szczycie skoczni jest otwarta platforma widokowa, dostępna dla zwiedzających. Wjeżdża się na nią tą samą windą, której używają skoczkowie, można zobaczyć salkę, w której czekają na oddanie skoku oraz schody prowadzące na belkę startową. 

Po wizycie na skoczni wróciłyśmy pociągiem T-bane do miasta, a stamtąd na lotnisko.

Mimo krótkich styczniowych dni udało nam się zobaczyć w Oslo prawie wszystko, co zaplanowałyśmy. Poszłybyśmy jeszcze do twierdzy Akershus, do wnętrza Ratusza i do Muzeum Narodowego, gdyby były otwarte.

Najbardziej podobało nam się muzeum statku Fram i skansen, ogromne wrażenie zrobiła też skocznia Holmenkollen. Stolica Norwegii warta jest odwiedzenia i pewnie tam jeszcze wrócimy.

Oslo city break: widok z dachu opery

Oslo city break – przydatne informacje

Szukając miejsca na krótki wypad zimą, trafiłam na tanie bilety do Oslo. Nie było w tym nic szczególnego, bo Norwegia i Szwecja zazwyczaj znajdują się na szczycie listy najtańszych destynacji z Polski. Pomyślałam, że mimo zimy, a co za tym idzie – krótkich dni, warto się tam wybrać. Tym bardziej, że stolicę Norwegii odwiedziłam tylko raz, jeszcze w liceum. Teraz na dwudniowy „Oslo city break” poleciałam z siostrą, ona z Londynu, ja z Polski.

Przelot do Oslo

Z Polski do Oslo lata Ryanair, Wizzair, Norwegian, LOT i SAS. Bilety z małym bagażem podręcznym, który wystarczy na weekendowy wyjazd, łatwo kupić już za ok. 100 zł w dwie strony. Lot trwa 1,5-2 godziny. 

Warto zarezerwować bilety na główne lotnisko, Oslo Gardermoen, leżące 48 km na północ od centrum miasta. Drugie lotnisko, Oslo Torp, leży aż 120 km na południe, więc dojazd do miasta jest droższy i zajmuje znacznie więcej czasu.

Oslo Gardermoen jest drugim największym portem w Skandynawii. W 2019 r. obsłużył prawie 29 mln pasażerów. Terminal lotniska jest przestronny, a drewniane elementy ocieplają wnętrze.

Norwegia nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale należy do strefy Schengen, więc podróżując z Polski nie przechodzi się przez kontrolę graniczną i można posługiwać się dowodem osobistym.

Wybór lotów z czterech lotnisk Londynu jest większy niż z Polski, a ceny biletów tanich linii są podobne. Oczywiście tradycyjnym przewoźnikiem zamiast LOTu jest British Airways. W pasującym nam terminie za bilety trzeba było zapłacić trochę więcej, bo ok. 250 zł. Lot trwa niecałe 2 godziny.

Oslo - płatności

Walutą Norwegii jest korona norweska (NOK). 1 NOK to 0,42 PLN / 0,08 GBP (kurs z lutego 2020). Tak jak w pozostałych krajach skandynawskich, praktycznie wszędzie można płacić kartą, dlatego w czasie pobytu nie korzystałyśmy z gotówki. Bez problemów akceptowano nasze karty Revolut i Curve.

Oslo - korzystanie z internetu

W Norwegii można korzystać z roamingu UE, dlatego nie trzeba kupować lokalnej karty SIM. Na lotnisku jest bezpłatny dostęp do internetu przez 4 godziny.

Dostęp do internetu przydaje się do sprawdzania rozkładów jazdy środków transportu. W tym celu, oprócz map Google, korzystałyśmy z aplikacji RouterReise. Internet jest też potrzebny do aktywowania karty Oslo Pass.

Karta Oslo Pass

Jeżdżąc po świecie, zwykle nie korzystam z miejskich kart dla turystów, ponieważ ich zakup z reguły się nie opłaca. Ale w Oslo taka karta bardzo się przydaje. Można z nią podróżować komunikacją miejską (w tym promami) w 1 i 2 strefie, wejść do ponad 30 muzeów, skorzystać z zewnętrznych basenów oraz ze zniżek na wycieczki z przewodnikiem i na jedzenie w niektórych restauracjach.

Kartę Oslo Pass można kupić na lotnisku, albo jeszcze przed przylotem, w aplikacji OsloPass. Dostępne są karty 24-, 48- i 72-godzinne, w cenie odpowiednio 445, 655 i 820 NOK. Dla dzieci i seniorów przewidziano zniżki.

Bez karty jeden przejazd autobusem czy tramwajem w 1 strefie kosztuje 37 NOK, bilet 24-godzinny 111 NOK, a bilet wstępu do muzeum 120-140 NOK. Łatwo policzyć, że cena 48-godzinnej karty Oslo Pass zwraca się już po odwiedzeniu 5 muzeów i jednym przejeździe autobusem.

Po zakupie online, kartę trzeba aktywować. Ponadto, co rano trzeba ściągnąć nowy kod QR i animację. W niektórych smartfonach odbywa się to automatycznie, pod warunkiem dostępu do internetu, w innych trzeba to zrobić ręcznie.

Aplikacja Visit Oslo

Oprócz Oslo Pass można ściągnąć aplikację Visit Oslo, która zawiera informacje m. in. o muzeach, miejscach wartych odwiedzenia i restauracjach. Przydaje się do sprawdzania godzin otwarcia interesujących nas atrakcji.

Oslo city break: aplikacja OsloPass

Przejazd z lotniska do miasta

Z Oslo Gardermoen (Oslo Lufthavn) do miasta jeżdżą autobusy i pociągi. Przejazd autobusem trwa ok. 50 min. i kosztuje 189 NOK. Znacznie szybciej, bo w 19 minut, dojedzie się pociągiem Airport Express. Pociągi kursują co 10 minut, a bilet kosztuje 199 NOK. Ale najlepszą opcją jest przejazd pociągiem regionalnym. Podróż do stacji Oslo S (Sentralstasjon) trwa tylko 4 minuty dłużej niż ekspresem, a kosztuje 109 NOK. Cenę biletu można jeszcze obniżyć z Oslo Pass.

W Norwegii w wielu miejscach, w tym w środkach transportu, obowiązują zniżki dla młodzieży, studentów i osób powyżej 67 roku życia.

Przejazd z lotniska z Oslo Pass

Z kartą Oslo Pass można korzystać z komunikacji miejskiej w 1 i 2 strefie. Lotnisko leży w strefie 4, więc należy dokupić bilet na brakujące strefy. W hali przylotów lotniska, przed zejściem na perony, znajdują się automaty biletowe i punkt obsługi klienta. Wystarczy pokazać aktywną kartę Oslo Pass, a osoba z punktu obsługi wydrukuje bilet na brakujący odcinek podróży, w cenie 48 NOK. W mieście, automaty i punkt obsługi znajdują się przy zejściu na perony na dworcu centralnym. Bilet dodatkowy na lotnisko kosztuje 61 NOK.

Oslo city break - gdzie nocować

Ceny hoteli w Oslo nie należą do niskich, ale czasem można upolować okazję. Nam udało się znaleźć pokój dwuosobowy ze śniadaniem w 3-gwiazdkowym hotelu Anker, 10 minut pieszo od dworca, za 260 zł za noc. Pokój był wygodny, łazienka prosta, ale z podgrzewaną podłogą, a wybór dań na śniadanie jak w dobrej klasy hotelach sieciowych. Zaskoczyły nas norweskie specjały – łosoś, śledzie i ser brunost, kilka rodzajów mleka i owocowe smoothie.

Oslo city break - gdzie jeść

Pierwszego wieczoru odwiedziłyśmy małą, ale bardzo popularną knajpkę Illegal Burger, serwującą burgery grilowane na węglu drzewnym. Poszczęściło nam się dostać stolik bez czekania, ale kilka minut później w lokalu stała już kolejka oczekujących na miejsce. Za średniej wielkości burgera trzeba zapłacić ok. 100 NOK. Woda, jak zwykle w Skandynawii, jest za darmo.

Drugiego dnia chciałyśmy spróbować typowej kuchni norweskiej. Wybrałyśmy leżącą poza ścisłym centrum i przez to tańszą, historyczną restaurację Schrøder, działającą od 1925 r. Miejsce to występuje w powieściach Jo Nesbø. Spróbowałyśmy kotleta mielonego z renifera oraz dania z trzema rodzajami mięsa, serwowanych z ziemniakami i kapustą zasmażaną / warzywami na parze. Za ten obiad zapłaciłyśmy w sumie 350 NOK.