Przyleciałyśmy do Keflaviku w piątek wieczorem. Na lotnisku okazało się, że wiatr jest tak silny (porywy do 90 km/h), że nie można podstawić schodów i musimy czekać w samolocie, aż wiatr osłabnie. Podobno coś takiego jest na Islandii normalne. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach udało nam się opuścić samolot i odebrać samochód z wypożyczalni.
Następnie pojechałyśmy do Hafnarfjördur, gdzie miałyśmy pierwszy nocleg. Miejsce nie miało recepcji, kilka dni wcześniej dostałam na maila kod do drzwi, informację gdzie jest klucz do pokoju i gdzie są produkty na śniadanie.
Rano zrobiłyśmy zakupy spożywcze na drogę i ruszyłyśmy na Złoty Krąg.
Złoty Krąg (Golden Circle) to popularna trasa turystyczna w południowo-zachodniej Islandii, obejmująca główne atrakcje tej części wyspy, do których można dotrzeć w ciągu jednego dnia ze stolicy kraju, Rejkyaviku: park narodowy Thingvellir, dolinę Haukadalur i wodospad Gullfoss na rzece Hvítá.
Park narodowy Thingvellir
Pierwszym punktem trasy był park narodowy Thingvellir. Znajduje się tam najważniejsze historycznie miejsce Islandii, gdzie w 930 r. Wikingowie ustanowili pierwszy demokratyczny parlament. Nie ma żadnych pozostałości z tego okresu, ale w Visitor Centre można obejrzeć prezentację na ten temat. Park leży na styku dwóch płyt tektonicznych, które, przesuwając się, tworzą kaniony i wąwozy. W parku znajduje się największe jezioro Islandii, Thingvallavatn.
Przeszłyśmy przez punkty widokowe i oblodzoną ścieżką do wodospadu Öxarárfoss. Mimo zimy w parku było dużo turystów, co pozwala przypuszczać, że latem muszą tam być tłumy.
Dolina Haukadalur
Kolejnym przystankiem na Golden Circle była dolina gejzerów. 60 km za parkiem narodowym Thingvellir, przy szosie znajduje się bezpłatny parking i duża restauracja, a po drugiej stronie zasnute parą pole. Są tam zarówno małe bąblujące oczka wodne, jak i większe parujące stawy, z największym, praktycznie uśpionym od stu lat Geysirem, ojcem wszystkich gejzerów. Na szczęście mniejszy gejzer, Strokkur, wybucha co 5-10 minut na wysokość od kilku do 30 metrów, dlatego zawsze jest otoczony wianuszkiem turystów z aparatami. Nam w czasie ok. pół godziny udało się zobaczyć kilka mniejszych i większych wybuchów.
Wodospad Gullfoss
Ostatnim punktem na trasie był położony kilka kilometrów dalej Gullfoss, „złoty wodospad”, najbardziej znany z islandzkich wodospadów. Składa się z dwóch kaskad, którymi woda wpada w sumie 32 metry w dół do kanionu. W XX wieku chciano wybudować tam hydroelektrownię, na szczęście z planów zrezygnowano i obecnie ten teren jest pod ochroną.
Islandzkie konie
Przy szosie, pomiędzy Geysirem a Gullfossem można zatrzymać się na parkingu i pogłaskać islandzkie konie. W trakcie wycieczki widziałyśmy wiele stad koni, ale to było jedyne miejsce, gdzie można było do nich podejść.
Konie islandzkie to rasa wyhodowana na Islandii, przez laików takich jak my mylona z kucami. W celu ochrony przed chorobami nie można ich importować, a wywiezione z kraju nie mogą wrócić. Jest to jedyna rasa konia na wyspie. Można je spotkać w hodowlach także w Europie i Ameryce Północnej. Ich charakterystyczną cechą jest umiejętność poruszania się dwoma dodatkowymi chodami. Wykorzystywane są do prac gospodarczych, niestety część hodowana jest również na mięso eksportowane do Japonii. Ale obecnie większość koni używana jest do rekreacji, pokazów i wyścigów.
Dojazd i zwiedzanie atrakcji Złotego kręgu zajęło nam 5 godzin. Przy lepszej pogodzie można by pochodzić dłużej po parku narodowym i wrócić na nocleg do Reykjaviku (110 km, 1,5 godziny). Jednak my jechałyśmy do Skogar, do następnego hotelu. Dotarłyśmy tam po 2 godzinach. W sumie zrobiłyśmy 260 km. Po zameldowaniu w hotelu, zdecydowałyśmy się na obiad w restauracji oddalonej o kilkaset metrów. Z powodu ulewy, wiatru i całkowitych ciemności przejechałyśmy tam samochodem. W menu, oprócz burgerów i makaronu, znalazłyśmy typowe dania islandzkie: jagnięcinę i ryby. Jednodaniowy obiad, bez dodatkowych napojów, bo woda, jak wszędzie, była gratis, kosztował 100 zł od osoby.