Trasa naszej wycieczki wiodła z Ankary na wschód, pod granicę z Armenią, następnie na północ, nad Morze Czarne, i wzdłuż wybrzeża na zachód, do Stambułu.
Wyjazd z Ankary
Rankiem pojechaliśmy na śniadanie do kafeterii prowadzonej przez miasto. Restauracje miejskie w Turcji są tanie i popularne. Siedząc na zewnątrz, w otoczeniu natrętnych gołębi, zjedliśmy simity i börek, popijając herbatą. O tureckich śniadaniach pisałam tutaj.
Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Żałowałam, że nie mieliśmy czasu na zwiedzenie Ankary, w której od mojego poprzedniego pobytu dwa lata wcześniej, odnowiono i otwarto zamek. Ale na dziś mieliśmy w planach zwiedzanie ruin sprzed 4 tysięcy lat i przejazd w sumie 380 km do Amasyi.
Hattuşa
Hattuşa była stolicą Imperium hetyckiego. Hetyci zamieszkali na tych terenach około 2 tysięcy lat p.n.e, i stworzyli potężne państwo, obejmujące tereny Anatolii, Mezopotamii, Syrii i Palestyny. Imperium upadło prawdopodobnie pod naporem tak zwanych Ludów Morza, którzy zdobyli Hattuşę w XI w. p.n.e. Według innej hipotezy, została ona opuszczona i spalona przez samych mieszkańców. Pozostałości miasta odkryto dopiero w XIX w., a większość wykopanych przedmiotów można obejrzeć w Muzeum Cywilizacji Anatolijskich w Ankarze. Dziś na miejscu znajdują się głównie zrekonstruowane fundamenty budynków, murów, tunel, kilka płaskorzeźb i inskrypcji naskalnych. Miejsce zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Główne stanowisko archeologiczne położone jest na wzgórzu w pobliżu miasta Boğazkale. Bilet wstępu kosztuje 12 lir i obejmuje też położone 3 km dalej dużo mniejsze stanowisko Yazlıkaya. Po terenie wzgórza można, a wręcz trzeba poruszać się samochodem, bo do pokonania jest kilka kilometrów.
Objechaliśmy wzgórze, zatrzymując się w miejscach opisanych w przewodniku, który ze sobą zabrałam. Bez mapy trudno się zorientować, gdzie się zatrzymać, Zwiedzających było bardzo niewielu, więc nie pomogłoby nawet podążanie za nimi. Najciekawszy faktycznie był 70-metrowy tunel w murze miasta oraz bramy z kopiami posągów, których oryginały znajdują się w Ankarze.
Yazlıkaya
Çorum
Po obejrzeniu Hattuşy pojechaliśmy do Çorum. To miasto przemysłowe i centrum handlu okolicznymi produktami rolnymi. Nie ma tam szczególnych zabytków, ale znane jest w całej Turcji z produkcji leblebi, czyli prażonej ciecierzycy, o której pisałam w przewodniku po kuchni tureckiej. Zatrzymaliśmy się pod ogromnym meczetem, przeszliśmy przez bazar w centrum i zjedliśmy obiad w restauracji poleconej nam przez znajomego mojego partnera. Niestety nie serwowała lokalnych kebabów, zamówiliśmy więc iskendera i beyti, o których przeczytacie tutaj. Idąc z powrotem, kupiliśmy trochę leblebi na drogę.
Amasya
Celem tego dnia podróży była Amasya, zdecydowanie najładniejsze miejsce, jakie odwiedziliśmy w czasie tej wycieczki. Miasto leży nad rzeką płynącą w dolinie między wysokimi górami. Amasya była zasiedlona już przez Hetytów, a w III-I w. p.n.e. była stolicą królestwa Pontu. Z tego okresu zachowały się królewskie grobowce wykute w skałach ponad miastem. W czasach osmańskich tradycją było, że sułtan wysyłał do Amasyi swojego syna, którego wyznaczył na następcę tronu, aby zdobył wiedzę i doświadczenie w zarządzaniu prowincją. W mieście znajduje się wiele zabytkowych meczetów, historyczny szpital i szkoła religijna. Wzdłuż brzegu rzeki stoją tradycyjne drewniane osmańskie domy, a ze szczytu góry miasta strzeże cytadela.
W serialu „Wspaniałe stulecie” do Amasyi wyjechali synowie sułtana Sulejmana: książę Mustafa, a później książę Bayezid. Wkrótce napiszę o zwiedzaniu Stambułu śladami „Wspaniałego stulecia” oraz o innych miastach z serialu.
Muzeum etnograficzne
Zarezerwowałam nam pokój w hotelu typu konak w historycznej części miasta, nad brzegiem rzeki. Konak to dom w stylu osmańskim, słowo to oznacza również miejsce na nocleg w podróży. Po zameldowaniu, przeszliśmy się uliczkami z zabudową osmańską. Kupiliśmy magnesy w kształcie jabłek, bo przez panujący tu klimat, Amasya jest centrum produkcji tych owoców. Weszliśmy do Hazeranlar Konağı, muzeum etnograficznego w domu osmańskim z XIX w. Pokoje, wyposażone w sprzęty z epoki, przedstawiają życie mieszkańców domu. Bilet kosztuje 7 lir. Przed wejściem należy założyć ochraniacze na buty, co jest dość popularne w muzeach w Turcji.
Bulwar nad rzeką
Potem przeszliśmy na drugą stronę rzeki i przespacerowaliśmy się bulwarem nad wodą. Z bulwaru i przerzuconych przez rzekę mostów rozpościerają się cudowne widoki, ponadto co kawałek stoją rzeźby, które są świetnym tematem do zdjęć. Na południe od rzeki odwiedziliśmy kilka zabytkowych meczetów, w tym największy, XV-wieczny Beyazıt Paşa Camii, oraz nadal działający kryty bazar, również zbudowany w XV wieku.
Grobowce królów Pontu
Następnego dnia rano poszliśmy do grobowców. Królewska nekropolia ulokowana jest nad miastem, w połowie wysokości prawie 300-metrowej góry Harşena. Miejsca pochówku były wykuwane w skałach od III w. p.n.e. i w sumie jest ich w okolicy 18, a wszystkie są puste. Trzeba się do nich wspiąć po kilkuset schodach, ale widok na miasto w dole rekompensuje trudy. Podeszliśmy tylko do jednej grupy grobowców, bo wszystkie były podobne i nie można było do nich wejść. Na terenie nekropolii można zobaczyć pozostałości Kızlar Saray (Pałacu Dziewcząt), dawnego pałacu królów Pontu, a później gubernatorów osmańskich. Grobowce królów Pontu zostały wpisane na listę UNESCO. Bilet wstępu kosztuje 5 lir.
XIV-wieczny szpital
Cytadela
Przed nami tego dnia było jeszcze 470 km do Erzincan, a po drodze zwiedzanie w Tokat i Sivas.