Gościnny wpis mojej siostry Marty, ekspertki od tego regionu Turcji.
Niecałe 60 km od lotniska w Antalyi znajduje się Kemer – znana, ale spokojna miejscowość turystyczna i fantastyczna baza wypadowa do miejsc położonych dalej na południe. Trafiłam tam po raz pierwszy w 2010 roku w swoim pierwszym sezonie jako rezydent. Polecam ją zwłaszcza dla osób ceniących piękne widoki, ponieważ góry praktycznie łączą się tutaj z morzem. W okolicy znajdzie się też coś dla miłośników historii starożytnej, a nawet sportów ekstremalnych.
Dojazd
Do Kemeru oraz innych, należących do rejonu miejscowości, można łatwo dojechać z dworca autobusowego w Antalyi. Autobusy są dobrze oznaczone, a w razie wątpliwości kierowcy i ich pomocnicy chętnie pokierują do właściwego. Jazda zajmuje około godziny (krócej, jeśli wybieramy się do Beldibi bądź Göynük, dłużej, jeśli naszym celem jest Tekirova).
Kemer
Rejon składa się z sześciu miejscowości, które nie wyróżniają się niczym szczególnym – ciągi hoteli o przeróżnym standardzie, plaże (kamieniste), sklepiki, restauracje. Jedynie w Kemerze znajduje się centralny plac, deptaki, fontanny, mały port jachtowy i charakterystyczna biała wieża zegarowa. Dla osób szukających nocnego życia są tutaj także kluby. W każdej miejscowości regionu działają bazar. W jakie dni – warto zapytać w hotelu. W Kemer taki targ ma miejsce w poniedziałki (owocowo-warzywny) i wtorki (tekstylny).
Praktycznie każda nadmorska miejscowość w Turcji znana jest z uprawy jakichś lokalnych owoców lub warzyw. Symbolem Kemeru są granaty, których pomnik znajduje się przy wjeździe do centrum.
Kanion Göynük
Mniej więcej 10 km na północ od Kemer, przy drodze głównej, zauważymy znak na Kanion Göynük. Jest on częścią Parku Narodowego Olympos Beydağları. Należy przygotować się na dłuższy spacer w dość wysokiej temperaturze (góry chronią przed wiatrem), ale widoki zdecydowanie rekompensują wszelkie trudy. Przez środek kanionu biegnie rzeczka o lazurowym kolorze wody, tworząca gdzieniegdzie niewielkie wodospady. Droga prowadzi do malowniczo położonego, chociaż niezbyt stabilnego, mostu linowego. Znajdziemy tam też miejsca piknikowe i kąpielowe. Wstęp kosztuje 8 lir (lub 2 euro). Można dostać się tam lokalnym autobusem (należy poinformować kierowcę, to wysadzi nas przy drodze głównej) albo samochodem.
Tahtalı
Chyba najważniejszą atrakcją regionu jest góra Tahtalı – 2365 m n.p.m., a dokładnie kolejka, którą można wjechać na szczyt. Została ona otwarta w 2007 roku. Wybudowała ją znana szwajcarska firma Doppelmayr/Garaventa i jest to jedna z najdłuższych tego typu konstrukcji na świecie. Trasę na szczyt (4350 metrów) pokonuje w 12 minut. Jeden wagonik może pomieścić nawet 80 osób, ale ze względów bezpieczeństwa, zwykle jest to około 25. Bilet dla osoby dorosłej w obie strony kosztuje 33 euro (222 tl). Dla amatorów wspinaczek górskich istnieje również trasa, którą można zejść, a dla entuzjastów sportów ekstremalnych, polecam lot na paralotni. W takim wypadku można kupić bilet tylko w jedną stronę (22 euro).
Dolna stacja kolejki znajduje się na wysokości 726 m n.p.m. Najlepiej dostać się tam samochodem, który można potem zostawić na bezpłatnym parkingu. Autobusy (z Antalyi czy z Kemeru) dowiozą nas do zjazdu z drogi głównej i trzeba będzie albo iść pieszo (wąską, krętą drogą bez poboczy), albo złapać stopa.
Widok z kolejki, a potem z góry na całą okolicę jest oszałamiający. Przy dobrej widoczności dostrzec można nawet Antalyę. Na górze znajduje się dwupoziomowy budynek z kawiarenkami i dodatkowym tarasem widokowym. Przygotujmy się, że mniej więcej od października do połowy maja na szczycie leży śnieg, trzeba więc pamiętać, by zabrać ze sobą ciepłą bluzę lub kurtkę, nawet jeśli na dole żar leje się z nieba.
Phaselis
W okolicy miejscowości Tekirova znajduje perełka wśród lokalnych ciekawostek historycznych. Miasto, które w czasach świetności było najważniejszym portem zachodniej Licji, słynącym z uprawy róż i produkcji olejku różanego. Mowa tu o Phaselis. Założyli je Rodyjczycy około 700 roku p.n.e. Przechodziło ono z rąk do rąk, przez pewien czas panowali w nim nawet piraci.
Miasto znajduje się lesie, około 3 km od głównej drogi. Bilet wstępu kosztuje 36 lir. Jedną z pierwszych rzeczy, które zobaczymy, będzie jeden z trzech portów oraz ruiny okazałego akweduktu z I wieku n.e. Przez środek miasta prowadzi długa na 24 metry ulica, po bokach której znajdują się ruiny sklepów, domów, łaźni czy agory. Warto wejść po schodach do położonego na wzniesieniu teatru – najlepiej zachowanej pozostałości miasta. Polecam zboczyć trochę z głównej drogi i poszukać starożytnych mozaik, zwłaszcza jednej, w kształcie serduszek. Według jednej z legend (niezbyt wiarygodnej), w tym miejscu stał kiedyś dom publiczny. Główna ulica miasta zaprowadzi nas do położonego po drugiej stronie miasta portu i przyjemnej plaży.
Ulupınar
W trakcie zwiedzania okolicy warto zatrzymać się na lunch w Ulupınar. Stoliki zawieszone są tutaj nad rzeką i małymi wodospadami. Siedzi się na poduszkach na drewnianych tarasach, słucha relaksującego szumu wody i śpiewu ptaków. Polecam zamówić sobie pstrąga z lokalnych strumieni, pieczonego w tradycyjnym kamiennym piecu w glinianym naczyniu. Na deser należy spróbować rozpuszczonej, zapiekanej chałwy. Uwaga – bardzo gorąca!
Olympos i Chimera
Jadąc dalej na południe trafimy do kolejnego starożytnego miasta – Olympos. Założone zostało w II wieku p.n.e. i jest trochę gorzej utrzymane niż Phaselis, zarośnięte krzewami i przez wieki zdemontowane na potrzeby innych budowli. Znajdziemy tu jednak ruiny akropolu, łaźni, bazyliki z okresu Bizancjum, czy teatru. Wstęp kosztuje 24 liry.
Jeśli jednak widzieliśmy Phaselis, można sobie odpuścić Olympos i od razu przejechać do dużo ciekawszego, a położonego w okolicy, miejsca. Żeby się tam dostać, potrzebny jest już jednak samochód. Bilet wstępu kosztuje tylko 7 lir, a widok jest wprost niesamowity. Mowa tutaj o Yanartaş, zwanym również ogniami Chimery. Według legendy był to ziejący ogniem mityczny stwór o dwóch głowach (kozy i lwa) oraz o ogonie węża czy smoka. Został on pokonany przez Bellerofonta na skrzydlatym koniu – Pegazie. Podobno pogrzebany jest właśnie w Yanartaş. Jego wewnętrzny ogień był jednak tak silny, że płonie do dzisiaj.
Tyle jeśli chodzi o mity. A jak jest naprawdę? Droga z parkingu na szczyt wzgórza zajmuje około 20-30 minut. Należy pamiętać o wygodnych butach (schody są strome i bardzo zniszczone) i latarkach (najlepiej wybrać się tam po zachodzie słońca). Na szczycie naszym oczom ukazuje się niezwykły widok – dziesiątki miejsc, gdzie ogień bucha prosto z wnętrza skały. Jest to miejsce wypływu naturalnego gazu ziemnego. Gaz ten w kontakcie z powietrzem ulega samozapłonowi. Do ogni można ostrożnie podejść, pewnie zobaczymy też przy nich amatorów pieczenia kiełbasek. Nie jest to jednak najlepszy pomysł, bo emitowany gaz składa się w przeważającej części z metanu i wodoru. Na szczycie znajdują się też ruiny niewielkiej świątyni. Widok ze szczytu jest raczej zasłonięty przez drzewa i gęstą roślinność.
Jeśli wolimy, lokalne biura organizują wycieczki jeepami po okolicy, w większości zakończone właśnie na Chimerze. Trasy i pory wyjazdów są różne. Nie zawsze będą też wtedy wjeżdżać do antycznych miast.
Finike
Jadąc dalej na południe dotrzemy do Finike. Jest to kolejna miejscowość wypoczynkowa na trasie, znana głównie z uprawy pomarańczy i pomidorów (pomnik tych drugich zobaczymy przy wjeździe do miasta). Jest tam cicho i spokojnie, w centrum znajduje się niewielki port jachtowy. W Finike można zrobić sobie przystanek przed kulminacyjnym punktem na trasie zwiedzania tej części wybrzeża.
Demre-Myra i Kekova
Mniej więcej 100 km na południe od Kemeru drogą D400 (po wąskich, górskich zakrętach) znajduje się miejscowość Demre, w starożytności nazywana Myrą. Miasto powstało tutaj co najmniej w V wieku p.n.e. i było jednym z najważniejszych w regionie. Starożytne ruiny robią niezwykłe wrażenie. Dobrze zachowany teatr uważany jest za największy w Licji. Jednak do głównych zabytków należą wykute w skałach grobowce (podobne znajdują się również w Fethiye na wybrzeżu egejskim). Przypominają one niewielkie świątynie z kolumnami. Wstęp do starożytnego miasta to wydatek 36 lir.
Warto jednak wybrać się też w rejs wzdłuż malutkiej wyspy Kekova. W porcie znajdziemy wielu organizatorów tej wyprawy. Z pokładu statku będziemy mogli podziwiać ruiny zatopionego miasta, które uległo zniszczeniu wskutek trzęsienia ziemi w II wieku n.e.
Ostatnim godnym zobaczenia zabytkiem w okolicy jest kościół Świętego Mikołaja, który na przełomie III i IV wieku był biskupem Myry. W absydzie warto zwrócić uwagę na ołtarz otoczony czterema złamanymi kolumnami, symbolizującymi czterech apostołów. Głównym punktem zwiedzania jest sarkofag z rzeźbionym wiekiem. Część naukowców twierdzi, że to właśnie tutaj został pochowany Święty Mikołaj. Wstęp do kościoła kosztuje 36 lir.
* Wszystkie bilety wstępu podaję według oficjalnych stron: https://muze.gov.tr oraz https://www.olymposteleferik.com