Moja przygoda z Turcją zaczęła się w 2007 roku, kiedy razem z siostrą pojechałyśmy z Bułgarii na jednodniową wycieczkę do Stambułu. Zaskoczyło nas, że Stambuł jest tak bardzo europejską metropolią, zupełnie nie przypominającą wcześniej odwiedzonego przez nas Kairu, czego najbardziej się obawiałyśmy. Nikt nas nie zaczepiał, nie próbował zaciągnąć na siłę do swojego sklepu, a ilość miejsc wartych zobaczenia oszołomiła.
Dwa lata później poleciałyśmy na Riwierę Turecką i doświadczyłyśmy luksusów 5-gwiazdkowych wakacji all-inclusive. Byłyśmy wtedy z wycieczkami w Kapadocji, Pamukkale i Antalyi. Ten wyjazd zainspirował moją siostrę do zostania pilotem wycieczek i rezydentem. Spędziła w Turcji kilka następnych sezonów i nauczyła się języka. Ja niedługo potem zdecydowałam się kupić mieszkanie wakacyjne w Antalyi i w ten sposób Turcja stała się moim trzecim domem (po Bydgoszczy, z której pochodzę i po Krakowie, gdzie mieszkam).
Do tej pory byłam w Turcji kilkanaście razy. Oprócz pobytów w Antalyi i okolicach, kilkakrotnie odwiedziłam Stambuł, razem z moim partnerem byłam w Ankarze, Izmirze, przejechaliśmy też całe wybrzeże egejskie.
W moich kolejnych postach napiszę o atrakcjach Riwiery Tureckiej i wybrzeża Morza Egejskiego, zwiedzaniu Stambułu (i nie tylko) śladami „Wspaniałego stulecia”, o dużych miastach jak Ankara czy Izmir i o mniejszych miejscowościach, do których nie jeżdżą zorganizowane wycieczki, a które są warte odwiedzenia.