Istanbul_new_airport_tower_02

Nowe lotnisko w Stambule

Razem z moim partnerem postanowiliśmy pojechać na zorganizowaną wycieczkę autokarową wzdłuż tureckiego wybrzeża Morza Czarnego. Nie jestem fanką wycieczek z przewodnikiem, ale trasa zapowiadała się ciekawie, a cena zachęcała. Wykupiliśmy wyjazd na 10 dni w połowie lipca. Zarezerwowałam bilety lotnicze do Stambułu w terminie pokrywającym się z wycieczką. Ale na półtora tygodnia przed podróżą poinformowano nas, że wycieczka została odwołana. Inny termin nie wchodził w grę, a krótsze wyjazdy nie były tak atrakcyjne. Po namyśle, zdecydowaliśmy się więc podobną trasę pokonać samochodem.

Dokupiłam bilet ze Stambułu do Ankary, skąd następnego dnia mieliśmy wyruszyć w prawie 4000 -kilometrową trasę. 

Nowe lotnisko w Stambule: pierwsze wrażenia

Leciałam LOTem z Krakowa, przez Warszawę, na nowe lotnisko w Stambule. W przeciwieństwie do pozostałych stambulskich lotnisk: Atatürka i Sabihy Gökçen, nie ma ono swojego patrona. Nazywane jest po prostu İstanbul Havalimanı, po angielsku Istanbul Airport. Zostało oficjalnie otwarte pod koniec 2018 r., a  funkcję głównego lotniska Stambułu przejęło w kwietniu 2019 r. Leży na niezagospodarowanym terenie, około 50 kilometrów od centrum miasta. W przeciwieństwie do otoczonego blokami lotniska Atatürka, tu widać tylko ogołocone z drzew pagórki i plac budowy. 

Duże wrażenie robi wieża kontroli ruchu lotniczego, która w zamyśle architektów miała przypominać kwiat tulipana. Zaskoczyły mnie ogromne, puste płyty postojowe. Tylko na jednej z płyt oddalonych od terminala stały w rzędzie samoloty Turkish Airlines.

Nowe lotnisko połączono z miastem kilkupasmową szosą. Do czasu ukończenia linii metra, do centrum można dostać się jedynie autobusami, taksówkami lub prywatnym transportem. 

Jeżeli lądowania odbywają się od południa, samoloty z Europy przelatują nad  Stambułem. Przy dobrej pogodzie można zobaczyć wszystkie trzy mosty nad Bosforem oraz budynki w najstarszej części miasta.

Kontrola graniczna

Od końca ubiegłego roku o wizę turystyczną do Turcji można aplikować jedynie przez internet. Dlatego też na nowym lotnisku nie zainstalowano e-kiosków wizowych. O procesie aplikacji pisałam tutaj.

W przeciwieństwie do lotniska Ataturka, na nowym lotnisku w Stambule można szybko przejść z terminala międzynarodowego na krajowy. Na starym lotnisku była jedna kontrola graniczna dla wszystkich przekraczających granicę Turcji, tu jest osobna dla krajowych połączeń transferowych, przez co kolejki są znacznie krótsze. Po kontroli granicznej przechodzi się od razu przez kontrolę bezpieczeństwa i wchodzi do hali odlotów terminala krajowego.

Terminal krajowy

Terminal krajowy jest duży, jasny i przestronny. Na razie działa tylko kilka sklepów i restauracji, inne nadal są zasłonięte. Jest dużo miejsc do siedzenia, wiele wyposażonych w gniazdka elektryczne i usb. Minusem jest brak kraników z wodą. Są za to tradycyjne aparaty telefoniczne.

Dostęp do internetu

Na nowym lotnisku w Stambule dostępny jest darmowy internet, z którego można korzystać przez godzinę. W terminalu krajowym miałam problemy z przyłączeniem, powiodło się dopiero po kilku próbach. Za to sygnał wifi był silny, a prędkość taka, że można było rozmawiać przez Facetime bez opóźnień. W drodze powrotnej, w terminalu międzynarodowym połączyłam się bez problemu, ale prędkość przesyłu była dużo gorsza, pewnie z powodu większej liczby korzystających. Ponieważ lot do Ankary miałam 3 godziny po przylocie do Stambułu, krótko po wygaśnięciu limitu spróbowałam ponownie i znowu dostałam godzinny dostęp.

Lot do Ankary

Samoloty między Stambułem a Ankarą latają co godzinę. Zdecydowałam się na 3-godzinną przesiadkę, żeby zminimalizować ryzyko spóźnienia. Nie było to potrzebne i z powodzeniem zdążyłabym na lot godzinę wcześniej, na dodatek na pokładzie szerokokadłubowego Airbusa 330. Mój lot odbywał się zwykłym A320. Zawsze zdumiewa mnie serwis na lotach krajowych w Turcji, gdzie większość przewoźników oferuje napoje i przekąski. Lot Turkish Airlines do Ankary trwał jedynie 40 minut, w czasie których załoga zdążyła podgrzać i roznieść posiłki, i posprzątać. Już po 7 minutach od startu otrzymałam gorącą kanapkę, a kilka chwil później colę.

Lotnisko w Ankarze

Port lotniczy Ankara Esenboğa w 2017 r. był czwartym lotniskiem w Turcji pod względem ilości pasażerów (ponad 15 mln), a trzecim, jeśli liczyć tylko loty krajowe. Leży 28 km od centrum miasta, z którym ma połączenia autobusowe.

Nie miałam okazji przyjrzeć się lotnisku. Ot, transfer autobusem do terminala i spacer do wyjścia. Przed wejściem z samolotu do autobusu zapytano, czy mam bagaż rejestrowany. Pasażerowie z bagażem jechali drugim autobusem, prawdopodobnie do innego przejścia.

turecki_obiad

Subiektywny przewodnik po kuchni tureckiej

Moje częste pobyty w Turcji pozwoliły mi nieco poznać tamtejszą kuchnię. Ale, mimo że jadłam w wielu restauracjach w różnych regionach kraju, jak i w tureckich domach, nie zamierzam kreować się na eksperta. Ten wpis będzie o moich odkryciach, o tym, co lubię i czego polecam spróbować.

Śniadanie

Zacznijmy od śniadania. W Turcji poznałam dwa rodzaje śniadaniarni. W pierwszej, którą nazywam Simit cafe, można zjeść tani, codzienny posiłek. Podstawowym produktem, który tam oferują, są simity, czyli obwarzanki z sezamem, podobne do krakowskich. Takie simity można też kupić od ulicznych, a nawet plażowych sprzedawców. W śniadaniarni mogą być serwowane bez dodatków,  a także jako gotowa kanapka, z serem, wędliną, pomidorem, na zimno lub na ciepło. Oprócz simitów są różne bułki z nadzieniem, np. z oliwek, sera, pasty tahini. Popularny jest też börek, czyli rodzaj wielowarstwowego ciasta w typie francuskiego, z nadzieniem z sera, szpinaku, czy ziemniaków. Mi najbardziej smakuje mokra wersja börek, czyli su böreği, przypominające lasagnę z białym serem. W niektórych tego typu śniadaniarniach można też zamówić jajka sadzone lub jajecznicę. Do picia jest oczywiście czarna herbata. Taki posiłek jest tani, kosztuje kilka-kilkanaście lir.

Drugi typ śniadania to köy kahvaltısı, wiejskie śniadanie. Serwowane w lepszych restauracjach, często, zgodnie z nazwą, trzeba się na nie wybrać poza miasto. Je się na powietrzu albo np. w małych domkach na palach, gdzie siedzi się na materacach na podłodze. Takie śniadanie składa się z wielu produktów, serwowanych w małych naczynkach. Jest część słodka, czyli dżemy, miód z kajmakim, nutella, pasta sezamowa. Są różne rodzaje serów. Bywają wędliny. Są różne oliwki, zielone ogórki, pomidorki, papryka. Do tego można wybrać jajecznicę, jajka sadzone, omlet albo menemena. To ostatnie to jajecznica z drobno pokrojonymi pomidorami, papryką i cebulką – polecam spróbować. Wszystko je się z dużą ilością białego chleba. Popija się herbatę, można zamówić świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy albo z granatów. Za taki posiłek trzeba zapłacić znacznie więcej, od 40 lir za osobę.

W niektórych miejskich restauracjach, nie specjalizujących się w śniadaniach, jest w menu okrojona wersja takiego posiłku.

Kawa i herbata

Podstawowe napoje tureckie to kawa i herbata. Podawane są zawsze w malutkich naczyniach. Herbatę parzy się w samowarze albo w podwójnym czajniku. W dolnym gotuje się wodę, w górnym napar. W knajpkach przy szosach albo w çay bahçesi, czyli herbaciarniach na świeżym powietrzu, zdarzają się specjalne piecyki opalane drewnem. Gorący napój serwuje się w szklaneczkach tulipankach, najczęściej z cukrem w kostkach (lub, jak na zdjęciu, w saszetkach). Filiżanka herbaty kosztuje od 1,5 liry.

Kawa po turecku, türk kahvesi, parzona jest w tygielku, bywa, że w tradycyjny sposób na węglu drzewnym. Normalnie jest słodka, ale można poprosić o sade albo şekersiz, czyli prostą, bez cukru. Podaje się ją w ceramicznych filiżankach, ze szklaneczką zimnej wody i słodką przekąską (czekoladką lub kilkoma kawałkami lokum). Czasem serwowana jest w osmańskim stylu, na zdobionej metalowej zastawie. Kawa może być z dodatkiem przypraw, np. kardamonu, ale tradycyjna türk kahvesi będzie bez dodatków. Za taki zestaw trzeba zapłacić około 8 lir.

Lunch

W ciągu dnia na ulicy można coś przekąsić. Jak wspomniałam wyżej, popularne są stragany z simitami, czasem sprzedawcy ze stosem simitów na drewnianym stojaku przechadzają się po plaży, czekają na kierowców na skrzyżowaniach albo na pasażerów na dworcach autobusowych. Do obwarzanka popija się ayran, słony napój z jogurtu rozcieńczonego wodą, który doskonale gasi pragnienie.

Jeśli ma się ochotę na nieco więcej, można zajrzeć do restauracji na lahmacuna. To duży, cienki placek z drobno posiekanym mięsem z przyprawami, coś w rodzaju cienkiej pizzy bez sera. Dostaje się do niego miskę sałaty z ogórkami, pomidorami, papryką, polaną sosem z granatów. Tą sałatę Turcy skrapiają cytryną, nakładają na placek, zwijają i zjadają. Lahmacun kosztuje około 7 lir.

Innym popularnym daniem lunchowym jest kokoreç, czyli jagnięce flaczki, które polecam spróbować. Bardzo drobno pokrojone mięso, pieczone na rożnie z dodatkiem przypraw i równie drobno pokrojonych papryczek, podawane jest w bułce. Za ok. 10 lir stanowi świetną alternatywę dla kebaba. Serwowany jest w lokalnych knajpkach. 

Podobną formę ma balık ekmek, smażona ryba w pszennej bułce. Jest popularnym daniem w miastach portowych, gdzie można dostać świeże ryby.

Moją ulubioną potrawą z ulicy są midyie. Małże, nadziewane ryżem z przyprawami, które skrapia się cytryną, dostępne są w różnych wielkościach na sztuki. Zjada się je bezpośrednio przy straganie, albo sprzedawca otwiera zamówioną ilość muszli, układa na talerzu i podaje do stolika. Medyie muszą być świeże, dlatego jada się je w miejscowościach nadmorskich. Roznoszone są przez sprzedawców na plażach. Najlepsze jadłam w dzielnicy Karşıyaka w Izmirze i na Bar Street w Marmaris. Kosztują 1-1,5 liry za sztukę. 

Popularną przekąską są gözleme, czyli rodzaj naleśników. Duże, cienkie placki, pieczone na kamieniu, nadziewane są serem, szpinakiem, mielonym mięsem czy ziemniakami. Można je zjeść w przydrożnych barach, prowadzonych przez wiejskie kobiety, albo w knajpkach jak ta na Tünek Tepe w Antalyi. 

Nad morzem jada się balık ekmek, pieczoną rybę podawaną w bułce.

Ze straganu je się też gotowaną i często później podpieczoną na grillu kukurydzę. Kolba kosztuje 5 lir.

Obiad

W Turcji miałam okazję jeść obiad w różnych typach restauracji. Nie przepadam za lokalami typu bistro, w których zamawia się to, co wystawione jest na ladach. Z reguły nie wiem, co to jest ani ile kosztuje. Jadłam w kilku takich miejscach w Stambule, ale zawsze w towarzystwie Turków, których mogłam zapytać o radę. Wolę restauracje, w których zamawia się dania z karty. 

Przystawki i zupy

W restauracji, w oczekiwaniu na posiłek, z reguły dostaje się darmowe przystawki. Zasada ta nie obowiązuje w miejscach typowo dla turystów, na przykład położonych na rzekach, jak w Ulupinar, czy na Dimçayı, gdzie wszystko jest dodatkowo płatne. 

Przystawki w wersji mini mogą składać się z miski sałaty z ogórkiem i pomidorami i jednego-dwóch dipów (jogurtowy, paprykowo-pomidorowy). Do tego dochodzi jakiś chleb, np. pita. W wersji maxi, dostaje się jeszcze coś na ciepło, np. talerzyk zapieczonej w oliwie i przyprawach cebuli pod gorącym, nadmuchanym chlebem. Albo moje ulubione ciğ köfte, ugniatane palcami porcje surowego mięsa, wcześniej dokładnie zmielonego i długo wyrabianego z kaszą bulgur i przyprawami. Takie mięso bywa mocno pikantne. Kładzie się je na liściu sałaty i kropi sokiem z cytryny. Nawet jeżeli przystawki są za darmo, można poprosić o dokładkę.

W droższych restauracjach, np. rybnych w Stambule, kelner przynosi kilkanaście różnych przystawek na dużym blacie, z których można wybrać te, na które mamy ochotę.

Na pierwsze danie jada się zupę, po turecku çorba. Turcy jadają zupy-kremy, w których czasem są kawałki mięsa albo ryż. Moimi ulubionymi, popularnymi zupami są mercimek çorbası, zupa z soczewicy, i tavuk çorbası, krem z kurczaka. Do zupy zawsze podawany jest kawałek cytryny i pieczywo. Zupy kosztują 8-10 lir. Można poprosić o pół porcji. 

Potrawy z grilla

Drugim daniem może być kebap. Jest ich wiele rodzajów, a jedynym przypominającym kabap polski jest döner, czyli skrawane kawałki mięsa. W bistro są podawane w bułce, a w restauracji jako danie obiadowe na talerzu. Niektóre rodzaje kebabów można dostać w całej Turcji, inne są daniami regionalnymi. Popularne kebaby, dostępne w całej Turcji, to urfa i adana. Zrobione są z  mielonego mięsa pieczonego na szpikulcu, i różnią się od siebie dodanymi przyprawami. Adana kebap jest pikantny, urfa – łagodny.Inne popularne kebaby składają się z kulek mielonego mięsa, poprzedzielanych pomidorem albo bakłażanem.

Oprócz kebabów, podaje się dania z kurczaka, z których najchętniej wybieram tavuk şiş, szaszłyk z kawałków fileta z grilla bez dodatków lub tavuk kanat, czyli w ten sam sposób przygotowane skrzydełka.

To wszystko serwuje się z kaszą bulgur, chlebem pita i zieleniną, na przykład cebulą posypaną sumakiem, pietruszką i pomidorami z grilla.

Bardziej regionalne kebaby, chociaż często dostępne w całym kraju, warto zjeść w miejscach pochodzenia. Przykładem takiego dania jest iskender, kebap z Bursy. To cienkie plastry grillowanej jagnięciny, zatopione razem z chlebem pita w sosie pomidorowym, podawane z jogurtem. Polecam.

Inny regionalny kebap nie przypadł mi do gustu. To pochodzący z Erzurum cağ kebabı, kawałeczki grillowanej jagnięciny podawane na cienkich szpadkach. Mimo dobrej jakości mięsa, trafiają się tłuste kawałki, a kebap wygląda, jakby był zrobiony z resztek.

Beyti nie jest może kebabem regionalnym, ale nie w każdej restauracji się z nim spotkałam. To siekana wołowina lub jagnięcina, grillowana i zawijana w chleb lawasz. W idealnej wersji, którą polecam, zapieczona jest z żółtym serem i sosem pomidorowym, podawana z jogurtem. Beyti bez sera mi nie smakowało.

Kebaby i dania z kurczaka kosztują 20-30 lir za porcję.

Jeśli ktoś chce spróbować kilku rodzajów kebabów, warto zamówić mix kebap, występujący w menu pod różnymi nazwami, np. sultan. To często danie dla dwóch osób. Dostaje się wtedy różne rodzaje mięs z dodatkiem kaszy bulgur i zieleniny. Taka podwójna porcja jest bardzo duża i kosztuje ok. 75 lir.

Inne dania

Oprócz kebabów, Turcy jedzą köfte, mięsne klopsiki, grillowane lub smażone. Podobne do polskich klopsów, ale bez tartej bułki i inaczej przyprawione.

Ryb najlepiej spróbować w droższych, specjalizujących się w nich restauracjach. Takie znajdziemy na rzekach, np. w Ulupinar czy koło Alanyi, albo w dzielnicy Kumkapı w Stambule.

Osobną pozycją w menu są pide, drożdżowe placki z nadzieniem, przypominające pizzę. Zwykle mają kształt łódki, ale bywają okrągłe. Mogą być z mięsem lub serem, często z sadzonym na wierzchu jajkiem. 

Daniem, które jest raczej przygotowywane w domach, ale którym szczyci się miasto Sinop, są mantı. To mięsne pierożki ravioli, gotowane i serwowane z jogurtem. Nie przepadam za tym połączeniem, ale w Sinop, zamiast lub obok jogurtu, posypuje się je drobno siekanymi orzechami włoskimi i ta wersja bardziej przepadła mi do gustu.

Jeszcze jedno danie, którego nie lubię, ale Turcy bardzo często robią to w domach, to yaprak sarması, mini gołąbki z mielonego mięsa z ryżem, zawiniętego w liście winogron. Danie jest popularne też w Grecji, a tu, podobnie jak mantı, podawane jest z jogurtem. Turcy kupują całe wielkie słoje liści winogron w zalewie i później robią z nich te gołąbki.

Napoje i desery

Do obiadu pije się ayran. Polecam yayık ayran, czyli ubity na miejscu. Chociaż różne proporcje jogurtu, wody i soli, i różna temperatura napoju powodują, że smakuje on lepiej lub gorzej (powinien być zimny).

Po obiedzie można zamówić deser. Z tych, których próbowałam, polecam künefe, To ser zapieczony w kruchej, makaronowej skorupce, posypany siekanymi pistacjami. Jest słodki i jedna porcja z pewnością wystarczy dla dwóch osób. 

Deserem, który mnie nie zachwycił, jest sütlaç, pudding ryżowy z mlekiem, podawany na zimno. Jadłam go we wsi Hamsiköy, która się nim szczyci.

Po obiedzie należy napić się herbaty, która w większości miejsc jest serwowana za darmo i bez ograniczeń. W niektórych restauracjach, na życzenie można dostać też za darmo kawę.

Słodycze

W cukierniach mnóstwo jest apetycznie i europejsko wyglądających ciast i tortów. Porcje są ogromne, a ciasta przesłodzone. W żadnym nie znajdziemy alkoholu, który zrównoważyłby smak cukru. 

Również typowo tureckie słodycze, a zwłaszcza ociekająca syropem baklawa, są bardzo słodkie. Dobra jest turecka chałwa, szczególnie smakuje mi na ciepło, zapieczona w piecu. Na tak przyrządzaną można trafić np. w restauracjach na rzece w Ulupinar. Polecam pişmanıye, rodzaj waty cukrowej zrobionej z mąki pszennej i cukru. Tylko kupując je w pudełku, trzeba zwrócić uwagę na termin przydatności do spożycia i jeść, póki jest świeże, bo z czasem zmniejsza objętość i twardnieje. Ale najbardziej lubię lokum, żelowe kosteczki z cukru i mąki ziemniaczanej z dodatkiem orzechów lub kawałków owoców, aromatyzowane wanilią lub wodą różaną, obtoczone sproszkowanymi orzechami albo wiórkami kokosowymi. To tradycyjny osmański przysmak. W wielu sklepach, np. sieci Mado, można zobaczyć piramidki z wałeczków lokum, które następnie sprzedawca tnie nożyczkami. Te koniecznie muszą być świeże, bo szybko wysychają. Znane i cenione są lokum z miasta Afyonkarahisar w środkowej Turcji.

Przekąski

Turcy uwielbiają çekirdek, prażone ziarna słonecznika w łupinkach. Można je kupić na przykład w torebkach od ulicznych sprzedawców. Potem siedzą na ławce w parku albo w domu przed telewizorem i namiętnie rozłupują je zębami. 

Zauważyłam, że wśród Turków popularne jest jedzenie niedojrzałych owoców. Na straganach można kupić zielone śliwki, zielone migdały, czy bardzo świeże orzechy laskowe, jeszcze w otoczce z listków. Skorupka takich orzechów nie jest bardzo twarda, więc do ich otwarcia nie używają dziadków, tylko własnych zębów. 

Inną popularną przekąską jest leblebi, czyli prażona ciecierzyca. Sprzedawana jest na wagę, bez dodatków, z przyprawami lub na słodko w polewie. Osobiście nie przepadam, jest dla mnie zbyt suchym zamiennikiem orzeszków ziemnych. Dwa najbardziej znane miasta, w których produkuje się leblebi to Denizli i Çorum.

Alkohole

Alkohol w sklepach w Turcji jest ogólndostępny, ale sprzedawany do godziny 22. Zarówno mocne alkohole, jak i piwo, są droższe niż w Polsce. Yeni rakı to narodowa wódka o smaku anyżowym, destylowana z winogron, rodzynek lub fig, zawierająca 40-50% alkoholu. Jej charakterystyczną cechą jest to, że po rozcieńczeniu wodą, zmienia kolor z przezroczystego na biały. Stąd jest jedynym napojem „nie chrzczonym” w barach hotelowych, w których normą jest rozcieńczanie wodą każdego napoju.

Najbardziej znanym tureckim piwem jest Efes. Najpopularniejszy jest Efes Pilsen, ale produkowane są i inne rodzaje, np. malt czy extra. Moim ulubionym był Efes dark, niestety od jakiegoś czasu niedostępny w sklepach.

Dużą popularnością, zwłaszcza w pubach, cieszy się piwo Bomonti, również produkowane w kilku odmianach, takich jak niefiltrowane, black, czy red ale. 

Puszka piwa w sklepie kosztuje 8-13 lir, butelka w pubie 20-25 lir.

* Podane ceny były aktualne latem 2019 w różnych miastach Turcji.

port-Antalya

Atrakcje Antalyi: Kaleiçi – stare miasto

Kaleiçi, malowniczo położona starówka Antalyi, to labirynt uliczek biegnących do małej zatoki  portowej. Warto poświęcić dzień na zgubienie się w nich i wypicie tradycyjnej tureckiej kawy w jednej z kawiarni z widokiem na port. Otoczy nas zapach przypraw, a uliczni sprzedawcy, zachwalający swój towar, poczęstują nas smakową herbatą. Nie czujmy się jednak zobowiązani do zakupów, jeśli nie mamy na nie ochoty. Nie urazimy ich tym.

Muzeum Archeologiczne

Zwiedzanie centrum miasta można rozpocząć dwa kilometry na zachód od starówki, gdzie mieści się Muzeum Archeologiczne. Muzeum posiada bogate zbiory prehistoryczne pochodzące z okolic Antalyi, a także kolekcję sztuki chrześcijańskiej i ekspozycję etnograficzną. Obejrzenie wszystkich ciekawych wystaw może zająć kilka godzin. Bilet wstępu kosztuje 45 lir (cena z roku 2020).

Pomnik Atatürka

Z klifu naprzeciwko muzeum rozciąga się piękny widok na plażę Konyaaltı. Stamtąd można przejechać na stare miasto linią tramwajową Nostalji Tramvay lub przespacerować się wzdłuż leżącego na klifach parku do pomnika Atatürka na placu Cumhuriyet. Posąg przedstawia największego bohatera narodowego Turcji na koniu. Z placu jest doskonały widok na starówkę. Niedawno zbudowano tam dodatkowy taras i darmową panoramiczną windę do portu.

Idąc dalej ulicą, można zobaczyć miejskie domki dla kotów. W Turcji na każdym kroku spotyka się koty, a w parkach i na ulicach wylegują się psy. Miasto otacza opieką bezpańskie zwierzęta, kotom buduje się schronienia w parkach, a psom stawia się pojemniki z karmą i poidełka. 

Wieża Zegarowa

U wejścia na starówkę stoi Wieża Zegarowa, Saat Kulesi. Zbudowano ją w 1244 roku, za czasów osmańskich, jako element fortyfikacji. Obok mieści się meczet z XVIII wieku. Na ulicy przy Wieży Zegarowej znajduje się postój dorożek. Wychudzone konie i obwieszone sztucznymi kwiatami dorożki stanowią smutny widok. Na placu naprzeciwko stoi posąg Attalosa II, założyciela miasta. Za nim biegnie gwarna ulica, przy której można wymienić waluty po najlepszych kursach w mieście. Obok jest stary bazar, a w okolicy sklepy z elektroniką, artykułami gospodarstwa domowego i złotem.

Brama Hadriana

Jeśli miniemy wieżę zegarową i pójdziemy dalej, dojdziemy do uliczki pełnej restauracji dla turystów, nad którą rozwieszono kolorowe parasolki. Za nią należy skręcić w prawo w Attatürk Cd., wzdłuż której biegną tory tramwajowe, żeby dojść do najstarszej budowli w mieście, Bramy Hadriana. Brama, z czasów Cesarstwa Rzymskiego, jest jednym z wejść do starego miasta. Potrójny łuk z białego marmuru zbudowano w 130 r. n.e. na pamiątkę wizyty cesarza.

Wieża Hıdırlık

Nowoczesna ulica, przy której stoi brama, prowadzi dalej na wschód do dużego parku, w którym odbywają się wiece, koncerty i występy zespołów ludowych. Na skraju parku i murów miejskich stoi Wieża Hıdırlık. Okrągły budynek został postawiony na planie kwadratu, prawdopodobnie przez Rzymian w II w. n.e. Z tarasów obok budynku można podziwiać widok na marinę i wybrzeże.

Kaleiçi

Pora zejść na Kaleiçi, w labirynt uliczek zabudowanych starymi, drewnianymi domami. Są to typowe budynki z czasów osmańskich. Parter takiego domu z reguły służył za kuchnię, składzik, a zimą za pomieszczenia dla zwierząt. Piętro, z wykuszami, stanowiło część mieszkalną. Obecnie duża część budynków jest odrestaurowana. Wiele przerobiono na pensjonaty i hotele butikowe, a w pozostałych mieszczą się sklepy z pamiątkami i kawiarnie.

Żłobkowany Minaret

Na starówce stoi Żłobkowany Minaret, Yivli Minare, symbol Antalyi, zbudowany za czasów seldżuckich (XIII w.). Minaret ma wysokość 38 metrów i ozdobiony jest niebieskimi i turkusowymi płytkami ceramicznymi. W stojącym tu meczecie działa muzeum etnograficzne. Stojący obok budynek po dawnej hali targowej zaadaptowano na klimatyczny sklep.

Złamany Minaret

We wschodniej części starówki stoi Złamany Minaret, Kesik Minare, będący fragmentem zniszczonego meczetu Księcia Korkuta (Şehzade Korkut Camii). Stał on na ruinach rzymskiej świątyni, przebudowanej na kościół chrześcijański, a później na meczet, który spłonął w 1851 r. i nie został odbudowany.

Aktualizacja 2020: Złamany Minaret zniknął z mapy Kaleiçi. Teren dawnego meczetu został otoczony wysokim blaszanym ogrodzeniem, zza którego wystaje zrekonstruowana wieża. Na tablicach na ogrodzeniu wyjaśniono powód odbudowy: przeprowadzone badania wykazały, że pozostałości meczetu oraz wcześniejszych budowli nie udałoby się zachować jedynie wzmacniając ściany. Dlatego zdecydowano o przywróceniu budynku do ostatniej znanej wersji wraz z pozostawieniem fragmentów ruin z poszczególnych okresów na stanowisku archeologicznym. Do odbudowy mają być wykorzystywane zachowane fragmenty ścian oryginalnego meczetu. Mimo takiego tłumaczenia wydaje się, że Złamany Minaret powinien był pozostać dotychczasowej formie. Starówka straciła atrakcję turystyczną, na miejscu której postawiono niczym nie wyróżniającą się konstrukcję z czystych cegieł.

Port

Uliczki starego miasta prowadzą do portu, który powstał już w czasach rzymskich. Otoczony jest murami miejskimi. W porcie cumują łodzie rybackie, jachty i statki wycieczkowe, oferujące rejsy wzdłuż wybrzeża. Zarówno tu, jak i w okolicy pomnika Atatürka, można natknąć się na poprzebieranych w osmańskie stroje sprzedawców lodów. W porcie warto też  spróbować midye, czyli omułek z ryżem, skropionych sokiem z cytryny, sprzedawanych na sztuki przez ulicznych sprzedawców.

Port w Alanyi

Riwiera Turecka: Alanya i okolice

Wpis przygotowany razem z moją siostrą Martą, ekspertką od tego regionu Turcji.

W rejonie Alanyi mieszka około ćwierć miliona osób. Z powodu pięknych plaż i przyjemnej atmosfery, uchodzi ona za jedno z najlepszych miejsc na wakacje w Turcji. Miasto, otoczone górami Taurus, rozciąga się wzdłuż brzegów dwóch dużych zatok, rozdzielonych przez wysoki na 250 m półwysep skalny. 

W zatłoczonym i hałaśliwym centrum mieszczą się głównie hotele 2- i 3-gwiazdkowe. Te o wyższym standardzie można znaleźć przy plażach. W mieście trudno o wolne miejsca parkingowe, lepiej zostawić samochód z dala od centrum i poruszać się pieszo, lub komunikacją miejską. Turystyczne serce miasta, ze sklepami, kawiarniami, restauracjami i klubami, bije w porcie. 

Gdzie zjeść?

Alanya pełna jest różnego rodzaju restauracji, knajpek, barów. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Najprawdopodobniej przed wejściem zobaczymy menu albo jeden z naganiających kelnerów nam je poda. Nie musimy czuć się zobowiązani do wejścia i przejmować się, jeśli nam się nie spodoba.

Jeśli szukamy prawdziwego tureckiego kebaba, warto udać się na dworzec autobusowy (20 minut spacerkiem od centrum). To tam zjemy tanio, smacznie, a do tego tak jak mieszkańcy. Jest tam kilka, wyglądających dość obskurnie, restauracyjek – plastikowe stoliki przykryte brudnawą ceratą, kucharz palący papierosa na krzesełku przed wejściem, zaduch w środku. Za kilka lir dostaniemy jednak prawdziwy turecki kebab, który najprawdopodobniej zaskoczy tych, którzy kojarzą ten przysmak z Polski. Będzie to mięso i świeże warzywa zawinięte w cienki placek typu pita. Oczywiście bez sosów. Dodatkowo dostaniemy talerz z rukolą lub ostrymi papryczkami, zależy co akurat mają na stanie. Do popicia należy zamówić tradycyjnie ayran (słony jogurt), świetnie gaszący pragnienie. Po posiłku warto poprosić o szklaneczkę herbaty (w cenie posiłku).

Jeśli nie gustujemy w tureckich przysmakach, lub szukamy kuchni bardziej europejskiej, również znajdziemy coś dla siebie. Godna polecenia jest restauracja Tadım w centrum miasta (naprzeciwko parku wodnego). Pyszne zupy i najlepsze steki w całej Alanyi! Przygotujmy się jednak na to, że ceny będą dużo wyższe niż na dworcu.

Przy plaży Kleopatry co kawałek natkniemy się na sprzedawców lodów czy pieczonej kukurydzy. Warto również napić się świeżo wyciskanego soku z pomarańczy lub granatów. Dostaniemy je praktycznie wszędzie. Polecam bar Dr Vitamin Fresh Juice znajdujący się naprzeciwko Alanya Belediyesi 100. Yıl Atatürk Parkı, gdzie poza tradycyjnymi sokami, dostaniemy też różne ciekawe mieszanki owocowo-warzywne.

Życie nocne

Życie towarzyskie i klubowe Alanyi toczy się w porcie. Znajduje się tam cała masa klubów i dyskotek z najróżniejszą muzyką. Wstęp do przeważającej większości miejsc jest płatny, a przed wejściem stoją ochroniarze, sprawdzający torebki i przepuszczający bawiących się przez bramki bezpieczeństwa. Lokale często są kilkupoziomowe, a na każdym piętrze jest inna muzyka (np. klub Robin Hood, gdzie na parterze króluje hip hop, a na dachu rytmy latino). DJ-e, podesty dla tancerek (np. Klub Havana), muzyka na żywo czy zabawa w pianie, to tylko niektóre atrakcje. Imprezy urządzane są też na statkach, które za dnia służą do rejsów po okolicy.

Kluby i dyskoteki otwarte są do około 3 w nocy. Po ich zamknięciu można udać się jeszcze do otwartych nieco dłużej restauracyjek. Dla osób ceniących spokojniejsze spędzenie wieczoru, w Alanyi znajdziemy również dużo „nargile cafe” (nargile – tur. fajka wodna, odpowiednik arabskiej shishy), gdzie muzyka nie będzie już taka głośna, a często grana na żywo.

Forteca

Z powodu swojego strategicznego położenia miasto od starożytności było warownią dla władających nią mocarstw. Głównym zabytkiem są górujące na skale XIII-wieczne mury obronne z trzema wieżami i stu pięćdziesięcioma bastionami. Była to najtrudniejsza do zdobycia twierdza w Turcji. Pozostałości fortecy, czyli mury, bizantyjski kościół, magazyny i zbiorniki na wodę, stanowią muzeum na wolnym powietrzu, Z murów rozciągają się wspaniałe widoki na miasto. Bilet wstępu kosztuje 20 lir (cena z 2018 r.).

Do zamku można dojść trasą pieszą lub ulicą, dojechać samochodem albo nowo wybudowaną kolejką linową. Kolejka działa od 9:30 do 21:00. Bilet w dwie strony kosztuje 18 lir, w jedną 10. Przy ulicy wiodącej na szczyt stoją kramy, na których można kupić charakterystyczną pamiątkę z Alanyi, ręcznie malowaną lalkę zrobioną z wysuszonej tykwy. W środku takiej lalki nadal grzechoczą pestki.

Czerwona Wieża

Symbolem miasta jest Czerwona Wieża, zlokalizowana obok portu, stanowiąca element fortyfikacji. Podobnie jak zamek, została zbudowana w XIII wieku. W środku mieści się małe muzeum etnograficzne. Wejścia do portu strzeże Wieża Arsenałowa, w której Turcy osmańscy odlewali armaty. Między tymi dwiema wieżami znajduje się pięć ogromnych warsztatów, tworzących seldżucką stocznię. 

Port

Leżący w centrum miasta port pełen jest łodzi rybackich i statków wycieczkowych, oferujących rejsy wzdłuż wybrzeża. W pobliżu Alanyi znajdują się liczne groty, do których można dopłynąć statkiem, jak Jaskinia Pirata, czy Grota Zakochanych.

Damlataş

Bez wsiadania na łódź można za to wejść do jaskini Damlataş, czyli groty Kapiącego Kamienia. Wejście do niej mieści się przy plaży po zachodniej stronie półwyspu. Znajdujące się tu stalaktyty i stalagmity liczą 15-20 tysięcy lat. Miejsce ma udowodnione właściwości lecznicze w chorobach układu oddechowego i przyjeżdżają do niego kuracjusze z całego kraju. Panuje tu stała wilgotność powietrza powietrza 95% i temperatura 22 stopni. Sama jaskinia jest nieduża. Bilet kosztuje kilka lir.

Dimçayı

Większa i ciekawsza  jest jaskinia Dim, zlokalizowana poza miastem, 15 km na wschód od centrum. Najłatwiej dojechać tam samochodem. Jaskinia znajduje się w zboczu góry, nad rzeką o tej samej nazwie. Do wejścia prowadzą strome schody, u szczytu których zlokalizowana jest restauracja z pięknym widokiem na okolicę. Dim jest drugą największą jaskinią w Turcji otwartą dla zwiedzających. Składa się z dwóch oddzielnych części, a w jej wnętrzu jest niewielkie jeziorko. Panuje w niej nieco niższa temperatura niż w Damlataş, 18-19 stopni. Bilet kosztuje ok. 25 lir.

Rzeka Dim (Dimçayı) jest popularnym miejscem wypoczynku. Podobnie jak w Ulupinar rozlokowało się tu wiele restauracji rybnych ze stolikami na wodzie. Poza jedzeniem restauracje oferują miejsca do zabawy i kąpieli dla osób szukających ochłody w lodowatej wodzie. 

Plaża Kleopatry

Po obu stronach Alanyi ciągną się piaszczyste plaże. Najbardziej znana jest plaża Kleopatry, leżąca na zachód od cypla. Mimo, że jest zagospodarowana przez wybudowane w pobliżu hotele, można znaleźć na niej odcinki bezpłatne, albo wypożyczyć leżak i parasol w jednym z klubów plażowych.

Wiele firm organizuje skoki na paralotni z otaczających miasto wzgórz. Lot na wysokości około kilometra nad ziemią z lądowaniem na plaży Kleopatry dostarcza niesamowitych wrażeń. Ceny zaczynają się od 50 Euro, pamiątkowe filmy i zdjęcia są dodatkowo płatne.

Hotele Riwiery ciągną się na zachód aż do Mahmutlar. 30 km dalej leży drugie lotnisko regionu, Gazipaşa. Otwarte w 2010 roku, miało stanowić alternatywę dla Antalyi. Obecnie, poza połączeniami krajowymi, obsługuje loty z Niemiec, Rosji i Skandynawii.

Warto zrobić sobie wycieczkę jeszcze dalej, za Anamur, żeby zobaczyć ogromny średniowieczny zamek Mamure, jeden z największych w Turcji. Obecna, dobrze zachowana budowla, stoi na miejscu fortyfikacji z czasów Imperium Rzymskiego i budowanych później zamków. Od strony lądu zamek oddzielony jest fosą. Na ponad 23 tysiącach metrów kwadratowych, otoczonych murami i 39 wieżami, znajduje się dziedziniec i dwie fortece, mały meczet oraz pozostałości zamkowych zabudowań. Mamure znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Aspendos

Riwiera Turecka: od Antalyi do Alanyi

Wpis przygotowany razem z moją siostrą Martą, ekspertką od tego regionu Turcji.

Antalyę i Alanyę, dwa największe miasta na Riwierze Tureckiej, dzieli 135 km, które można pokonać w 2 godziny. Po drodze znajduje się jednak wiele ciekawych miejsc, na których odwiedzenie warto poświęcić czas.

Wodospad Kurşunlu

Przy drodze wylotowej z Antalyi do Alanyi warto zboczyć na chwilę, by zobaczyć malowniczo położony wodospad Kurşunlu – 18-metrowy, w samym środku sosnowego lasu. Jest popularnym miejscem pikników wśród mieszkańców okolicy. W lazurowej wodzie żyją żółwie i kraby. Bilet wstępu na teren parku kosztuje 8 lir.

Aksu

Tuż obok leży Aksu. W 2016 r. ten podmiejski dystrykt Antalyi był miejscem kwiatowych targów Expo. Z tego powodu zbudowano tu wielki kompleks parkowo targowy. Powstały ogrody botaniczne, palmiarnia, sztuczne jezioro z tańczącymi fontannami, stumetrowa wieża z tarasem widokowym i przeszkloną podłogą, amfiteatr i wiele innych atrakcji. Do Aksu doprowadzono linię tramwajową. Po zakończeniu Expo obszar ten miał pozostać parkiem i atrakcją turystyczną. Jednak obecnie teren jest zamknięty i niewykorzystywany. Może stanowić przykład, jak ogromne pieniądze wyrzucono w błoto.

Perge

Z Aksu można skręcić do Perge, ruin antycznego miasta założonego w XIII w. p.n.e., miejsca dwukrotnie odwiedzanego przez św. Pawła. Jeśli podróżujemy autobusem, dojedziemy do zjazdu z drogi głównej i potem czeka nas ok. 2-kilometrowy spacer. Zobaczymy tam pozostałości greckiej bramy z III w. p.n.e., rzymskiego stadionu, teatru, łaźni, domy, czy ruiny bazyliki św. Pawła. Największe wrażenie robią fragmenty ulic z monumentalnymi kolumnami. Wstęp – 42 liry.

Aspendos

Kolejne pozostałości z czasów antycznych znajdziemy w Aspendos. Miasto zostało założone przez Greków tysiąc lat p.n.e. Stoi tam odrestaurowany amfiteatr na 15 tysięcy miejsc oraz pozostałości akweduktów, stadionu, bazyliki czy agory. Amfiteatr, charakteryzujący się niezwykłą akustyką, w dalszym ciągu wykorzystywany jest do przedstawień w trakcie corocznego Międzynarodowego Festiwalu Opery i Baletu. Wstęp, podobnie jak w Perge, kosztuje 42 liry.

W położonej w pobliżu Arenie Aspendos odbywają się znane na całym świecie przedstawienia świetlno-taneczne Troja i Ognie Anatolii. Bilety, w cenie od 175 lir, kupimy w Internecie. Najlepiej dojechać samochodem i zostawić go na parkingu. Przedstawienia zaczynają się po 21, warto być jednak wcześniej, by nie stać na bramkach i mieć możliwość zajęcia dobrego miejsca.

Belek

Odcinek wybrzeża między Antalyą i Alanyą to prawdopodobnie najpopularniejszy wakacyjny region Turcji. Leżą tam znane turystyczne miejscowości, zabudowane ogromnymi hotelemi all-inclusive. Najbliżej Antalyi znajduje się Belek, miejsce znane z pól golfowych, gdzie hotele otwarte są cały rok. Do najbardziej znanych należy designerski Adam & Eve, z najdłuższym na świecie barem. W Belek mieści się także jeden z największych parków wodnych, The Land of Legends. W kompleksie, oprócz basenów i kolejek górskich, można obejrzeć pokazy zwierząt morskich i popływać z delfinami czy nawet małymi rekinami. Bilety kosztują od 300 lir. 

Kanion Köprülü

Z kolei na amatorów raftingu i spływów kajakowych czeka położony w głębi lądu kanion Köprülü. Spływy, organizowane przez lokalne firmy, można zarezerwować przez internet lub na miejscu. Na wycieczkę nie należy zabierać żadnych rzeczy osobistych (zgubić można nawet obrączkę). Przyda się specjalne wodne obuwie z powodu kamienistego dna. Woda, nawet latem, jest lodowato zimna.

Side

Kolejną znaną miejscowością na wybrzeżu jest Side, ośrodek turystyczny położony przy piaszczystej plaży. W centrum miejscowości znajdują się ruiny antycznego miasta, założonego przez Greków w VII w. p.n.e. Samochód można zostawić przed centrum i przespacerować się po drewnianych pomostach zamontowanych wzdłuż ulicy, prowadzących obok antycznych ruin do Bramy Wespazjana. Za 36 lir można wejść na teren wykopalisk, zobaczyć antyczny teatr, pozostałości świątyń i łaźni. 

Za Bramą Wespazjana leży stare miasto Side. Uliczki, pełne sklepików i restauracji dla turystów, prowadzą do portu, obok którego stoi najbardziej znany zabytek – świątynia Apolla, jedna z pięciu świątyń, których ruiny można obejrzeć w Side. Okolice starego miasta to również centrum nocnego życia tej części wybrzeża.

Manavgat

Obok Side leży Manavgat. Oddalony od morza, nie jest ośrodkiem turystycznym, lecz typowym tureckim miastem. Działa tam bazar, a restauracje nastawione są na mieszkańców, nie turystów, więc można tam zjeść lepiej i taniej niż w Side. Rzucającą się w oczy budowlą jest meczet z czterema minaretami. Im bogatsze miasto w Turcji, tym więcej minaretów mają meczety, więc cztery świadczą o zamożności Manavgatu.

Na północ od miasta leży wodospad o tej samej nazwie. Nazywany jest turecką Niagarą. Ma tylko kilka metrów wysokości, ale robi duże wrażenie ze względu na swoją szerokość. Wodospad jest otoczony zagospodarowanym parkiem z kawiarniami i sklepikami. Przy brzegu zbudowano zabezpieczone barierkami zejście do wody, gdzie można poczuć jej siłę i niską temperaturę. Wejście na teren parku kosztuje kilka lir. 

Okurcalar

Od Manavgatu szosa wiedzie wzdłuż plaż, przy których wybudowano rzędy luksusowych hoteli. W miejscowości Okurcalar znajduje się kompleks Water Planet Hotel & Aquapark, gdzie oprócz zabawy na basenach i zjeżdżalniach można skoczyć na bungee lub zostać wystrzelonym w powietrze z procy. Wstęp dla gości spoza hotelu kosztuje ok. 20 euro, skok na bungee ok. 50 euro.

30 km dalej leży Alanya, jeden z głównych kurortów Riwiery, której należy się osobny wpis.

* Wszystkie bilety wstępu podaję według oficjalnej strony: https://muze.gov.tr

tahtali-01

Riwiera Turecka: od Kemeru po krainę Świętego Mikołaja

Gościnny wpis mojej siostry Marty, ekspertki od tego regionu Turcji.

Niecałe 60 km od lotniska w Antalyi znajduje się Kemer – znana, ale spokojna miejscowość turystyczna i fantastyczna baza wypadowa do miejsc położonych dalej na południe. Trafiłam tam po raz pierwszy w 2010 roku w swoim pierwszym sezonie jako rezydent. Polecam ją zwłaszcza dla osób ceniących piękne widoki, ponieważ góry praktycznie łączą się tutaj z morzem. W okolicy znajdzie się też coś dla miłośników historii starożytnej, a nawet sportów ekstremalnych.

Dojazd

Do Kemeru oraz innych, należących do rejonu miejscowości, można łatwo dojechać z dworca autobusowego w Antalyi. Autobusy są dobrze oznaczone, a w razie wątpliwości kierowcy i ich pomocnicy chętnie pokierują do właściwego. Jazda zajmuje około godziny (krócej, jeśli wybieramy się do Beldibi bądź Göynük, dłużej, jeśli naszym celem jest Tekirova).

Kemer

Rejon składa się z sześciu miejscowości, które nie wyróżniają się niczym szczególnym – ciągi hoteli o przeróżnym standardzie, plaże (kamieniste), sklepiki, restauracje. Jedynie w Kemerze znajduje się centralny plac, deptaki, fontanny, mały port jachtowy i charakterystyczna biała wieża zegarowa. Dla osób szukających nocnego życia są tutaj także kluby. W każdej miejscowości regionu działają bazar. W jakie dni – warto zapytać w hotelu. W Kemer taki targ ma miejsce w poniedziałki (owocowo-warzywny) i wtorki (tekstylny).

Praktycznie każda nadmorska miejscowość w Turcji znana jest z uprawy jakichś lokalnych owoców lub warzyw. Symbolem Kemeru są granaty, których pomnik znajduje się przy wjeździe do centrum.

Kanion Göynük

Mniej więcej 10 km na północ od Kemer, przy drodze głównej, zauważymy znak na Kanion Göynük. Jest on częścią Parku Narodowego Olympos Beydağları. Należy przygotować się na dłuższy spacer w  dość wysokiej temperaturze (góry chronią przed wiatrem), ale widoki zdecydowanie rekompensują wszelkie trudy. Przez środek kanionu biegnie rzeczka o lazurowym kolorze wody, tworząca gdzieniegdzie niewielkie wodospady. Droga prowadzi do malowniczo położonego, chociaż niezbyt stabilnego, mostu linowego. Znajdziemy tam też miejsca piknikowe i kąpielowe. Wstęp kosztuje 8 lir (lub 2 euro). Można dostać się tam lokalnym autobusem (należy poinformować kierowcę, to wysadzi nas przy drodze głównej) albo samochodem.

Tahtalı

Chyba najważniejszą atrakcją regionu jest góra Tahtalı – 2365 m n.p.m., a dokładnie kolejka, którą można wjechać na szczyt. Została ona otwarta w 2007 roku. Wybudowała ją znana szwajcarska firma Doppelmayr/Garaventa i jest to jedna z najdłuższych tego typu konstrukcji na świecie. Trasę na szczyt (4350 metrów) pokonuje w 12 minut. Jeden wagonik może pomieścić nawet 80 osób, ale ze względów bezpieczeństwa, zwykle jest to około 25. Bilet dla osoby dorosłej w obie strony kosztuje 33 euro (222 tl). Dla amatorów wspinaczek górskich istnieje również trasa, którą można zejść, a dla entuzjastów sportów ekstremalnych, polecam lot na paralotni. W takim wypadku można kupić bilet tylko w jedną stronę (22 euro).

Dolna stacja kolejki znajduje się na wysokości 726 m n.p.m. Najlepiej dostać się tam samochodem, który można potem zostawić na bezpłatnym parkingu. Autobusy (z Antalyi czy z Kemeru) dowiozą nas do zjazdu z drogi głównej i trzeba będzie albo iść pieszo (wąską, krętą drogą bez poboczy), albo złapać stopa.

Widok z kolejki, a potem z góry na całą okolicę jest oszałamiający. Przy dobrej widoczności dostrzec można nawet Antalyę. Na górze znajduje się dwupoziomowy budynek z kawiarenkami i dodatkowym tarasem widokowym. Przygotujmy się, że mniej więcej od października do połowy maja na szczycie leży śnieg, trzeba więc pamiętać, by zabrać ze sobą ciepłą bluzę lub kurtkę, nawet jeśli na dole żar leje się z nieba.

Phaselis

W okolicy miejscowości Tekirova znajduje perełka wśród lokalnych ciekawostek historycznych. Miasto, które w czasach świetności było najważniejszym portem zachodniej Licji, słynącym z uprawy róż i produkcji olejku różanego. Mowa tu o Phaselis. Założyli je Rodyjczycy około 700 roku p.n.e. Przechodziło ono z rąk do rąk, przez pewien czas panowali w nim nawet piraci.

Miasto znajduje się lesie, około 3 km od głównej drogi. Bilet wstępu kosztuje 36 lir. Jedną z pierwszych rzeczy, które zobaczymy, będzie jeden z trzech portów oraz ruiny okazałego akweduktu z I wieku n.e. Przez środek miasta prowadzi długa na 24 metry ulica, po bokach której znajdują się ruiny sklepów, domów, łaźni czy agory. Warto wejść po schodach do położonego na wzniesieniu teatru – najlepiej zachowanej pozostałości miasta. Polecam zboczyć trochę z głównej drogi i poszukać starożytnych mozaik, zwłaszcza jednej, w kształcie serduszek. Według jednej z legend (niezbyt wiarygodnej), w tym miejscu stał kiedyś dom publiczny. Główna ulica miasta zaprowadzi nas do położonego po drugiej stronie miasta portu i przyjemnej plaży.

Ulupınar

W trakcie zwiedzania okolicy warto zatrzymać się na lunch w Ulupınar. Stoliki zawieszone są tutaj nad rzeką i małymi wodospadami. Siedzi się na poduszkach na drewnianych tarasach, słucha relaksującego szumu wody i śpiewu ptaków. Polecam zamówić sobie pstrąga z lokalnych strumieni, pieczonego w tradycyjnym kamiennym piecu w glinianym naczyniu. Na deser należy spróbować rozpuszczonej, zapiekanej chałwy. Uwaga – bardzo gorąca!

Olympos i Chimera

Jadąc dalej na południe trafimy do kolejnego starożytnego miasta – Olympos. Założone zostało w II wieku p.n.e. i jest trochę gorzej utrzymane niż Phaselis, zarośnięte krzewami i przez wieki zdemontowane na potrzeby innych budowli. Znajdziemy tu jednak ruiny akropolu, łaźni, bazyliki z okresu Bizancjum, czy teatru. Wstęp kosztuje 24 liry.

Jeśli jednak widzieliśmy Phaselis, można sobie odpuścić Olympos i od razu przejechać do dużo ciekawszego, a położonego w okolicy, miejsca. Żeby się tam dostać, potrzebny jest już jednak samochód. Bilet wstępu kosztuje tylko 7 lir, a widok jest wprost niesamowity. Mowa tutaj o Yanartaş, zwanym również ogniami Chimery. Według legendy był to ziejący ogniem mityczny stwór o dwóch głowach (kozy i lwa) oraz o ogonie węża czy smoka. Został on pokonany przez Bellerofonta na skrzydlatym koniu – Pegazie. Podobno pogrzebany jest właśnie w Yanartaş. Jego wewnętrzny ogień był jednak tak silny, że płonie do dzisiaj.

Tyle jeśli chodzi o mity. A jak jest naprawdę? Droga z parkingu na szczyt wzgórza zajmuje około 20-30 minut. Należy pamiętać o wygodnych butach (schody są strome i bardzo zniszczone) i latarkach (najlepiej wybrać się tam po zachodzie słońca). Na szczycie naszym oczom ukazuje się niezwykły widok – dziesiątki miejsc, gdzie ogień bucha prosto z wnętrza skały. Jest to miejsce wypływu naturalnego gazu ziemnego. Gaz ten w kontakcie z powietrzem ulega samozapłonowi. Do ogni można ostrożnie podejść, pewnie zobaczymy też przy nich amatorów pieczenia kiełbasek. Nie jest to jednak najlepszy pomysł, bo emitowany gaz składa się w przeważającej części z metanu i wodoru. Na szczycie znajdują się też ruiny niewielkiej świątyni. Widok ze szczytu jest raczej zasłonięty przez drzewa i gęstą roślinność.

Jeśli wolimy, lokalne biura organizują wycieczki jeepami po okolicy, w większości zakończone właśnie na Chimerze. Trasy i pory wyjazdów są różne. Nie zawsze będą też wtedy wjeżdżać do antycznych miast.

Finike

Jadąc dalej na południe dotrzemy do Finike. Jest to kolejna miejscowość wypoczynkowa na trasie, znana głównie z uprawy pomarańczy i pomidorów (pomnik tych drugich zobaczymy przy wjeździe do miasta). Jest tam cicho i spokojnie, w centrum znajduje się niewielki port jachtowy. W Finike można zrobić sobie przystanek przed kulminacyjnym punktem na trasie zwiedzania tej części wybrzeża.

Demre-Myra i Kekova

Mniej więcej 100 km na południe od Kemeru drogą D400 (po wąskich, górskich zakrętach) znajduje się miejscowość Demre, w starożytności nazywana Myrą. Miasto powstało tutaj co najmniej w V wieku p.n.e. i było jednym z najważniejszych w regionie. Starożytne ruiny robią niezwykłe wrażenie. Dobrze zachowany teatr uważany jest za największy w Licji. Jednak do głównych zabytków należą wykute w skałach grobowce (podobne znajdują się również w Fethiye na wybrzeżu egejskim). Przypominają one niewielkie świątynie z kolumnami. Wstęp do starożytnego miasta to wydatek 36 lir.

Warto jednak wybrać się też w rejs wzdłuż malutkiej wyspy Kekova. W porcie znajdziemy wielu organizatorów tej wyprawy. Z pokładu statku będziemy mogli podziwiać ruiny zatopionego miasta, które uległo zniszczeniu wskutek trzęsienia ziemi w II wieku n.e.

Ostatnim godnym zobaczenia zabytkiem w okolicy jest kościół Świętego Mikołaja, który na przełomie III i IV wieku był biskupem Myry. W absydzie warto zwrócić uwagę na ołtarz otoczony czterema złamanymi kolumnami, symbolizującymi czterech apostołów. Głównym punktem zwiedzania jest sarkofag z rzeźbionym wiekiem. Część naukowców twierdzi, że to właśnie tutaj został pochowany Święty Mikołaj. Wstęp do kościoła kosztuje 36 lir.

* Wszystkie bilety wstępu podaję według oficjalnych stron: https://muze.gov.tr oraz https://www.olymposteleferik.com

konyaalti-beach_0035

Atrakcje Antalyi: Konyaaltı

Konyaaltı to nazwa drugiej plaży w Antalyi i przylegającej do niej dzielnicy. Zaczyna się na zachód od centrum miasta i ciągnie się aż do portu. Konyaaltı jest nowoczesną dzielnicą mieszkaniową. Nie ma tu ogromnych kompleksów all-inclusive, znanych z Lary. Jest tylko kilka 5-gwiazdkowych hoteli, za to buduje się wiele nowych, drogich apartamentowców. Z centrum można dojechać tu starą linią tramwajową na ostatni przystanek, skąd jest wspaniały widok na całą plażę, i zejść z klifu pieszo. Albo wziąć jeden z autobusów kursujących do 5M Migros.

Akdeniz Bulvarı

Jeszcze do niedawna jedną z najruchliwszych ulic w dzielnicy była biegnąca wzdłuż plaży Akdeniz Bulvarı (Bulwar Morza Białego, jak Turcy nazywają Morze Śródziemne). Ale władze miasta postanowiły oddać ten teren mieszkańcom. Ruch skierowano na inne ulice, a dwupasmówkę zwężono, odnowiono deptak, posadzono drzewa i trawę, zbudowano ścieżki rowerowe, place zabaw, boiska do koszykówki i siłownie. 

Plaża Konyaaltı​

Plaża Konyaaltı jest kamienista. Podobnie jak na Larze, można wypoczywać tu za darmo, albo na klubowych leżakach. Ta plaża, oprócz przejrzystej wody, oferuje piękne widoki na pobliskie góry i na klify, na których leży centrum miasta.

Nabrzeża Boğaçay

Częścią projektu rewitalizacji wybrzeża była przebudowa brzegów rzeki Boğaçay, wpadającej do morza na plaży Konyaalti. Spiętrzono w niej wodę, skutkiem czego szerokie na kilkaset metrów kamieniste koryto, którego środkiem do tej pory płynął wąski strumyk, na odcinku od morza do głównej arterii dzielnicy napełnilo się wodą. Wzdłuż obu brzegów zbudowano piesze promenady, tarasy nad wodą, ścieżki rowerowe, place zabaw i miejsca dla wędkarzy. Przebudowa miała też na celu wyeliminowanie ryzyka powodzi na tym terenie, jakie wbrew pozorom niosła nieuregulowana rzeka. W kolejnym etapie planowana jest budowa przystani jachtowej, a docelowo projekt przewiduje stworzenie nowych 40 km wybrzeża.

5M Migros i okolice

Centrum handlowe 5M Migros to charakterystyczny punkt Konyaalti. Jest największym w tej części miasta obiektem handlowym i ważnym przystankiem na mapie autobusowej. Naprzeciwko centrum znajduje się park rozrywki,  który lata świetności ma za sobą. W pobliżu stoi również nowoczesna Antalya Arena, pierwszy w Turcji stadion piłkarski zasilany energią słoneczną.

Heart of Antalya

W 2019 r., obok parku rozrywki otwarto Heart of Antalya, drugie po londyńskim, największe w Europie (jeśli tą część Turcji można do niej zaliczyć) młyńskie koło. Ma 90 m wysokości, a jego efektowne oświetlenie powoduje, że rzuca się w oczy od wjazdu do miasta od strony Kemeru. Pełen obrót koła trwa 18 minut. Przejazd kosztuje 30 tl, plus 2 tl za specjalną kartę, którą można doładowywać i wykorzystywać w sąsiednim parku.

Akwarium

Kawałek za 5M Migros w stronę morza, znajduje się Antalya Aquarium. To jeden z największych tego typu obiektów na świecie, z 40 akwariami tematycznymi i najdłuższym tunelem. Oprócz akwarium, w kompleksie znajduje się Snow World and Ice Museum, gdzie na 1500 m2 można pobawić się na prawdziwym śniegu. Jest tam też Wild Park, czyli terrarium z różnymi gatunkami gadów, pająków itp. oraz kino xd, wyświetlające wielowymiarowy film o tematyce morskiej. Centrum jest otwarte codziennie od 9:30 do 23:00. Telefonicznie można zasięgnąć informacji o godzinach karmienia poszczególnych gatunków ryb. Bilety można kupić online. Ceny zaczynają się od 33 USD (ok. 200 tl) za samo akwarium, do 61 USD za wszystkie atrakcje. Ceny dla Turków są dużo niższe (od 65 tl), ale niestety trzeba pokazać turecki dowód tożsamości.

Tünek Tepe

Z drugiej strony plaży Konyaaltı, za portem, przy drodze na Kemer, znajduje się szczególnie ciekawe miejsce, 618-metrowe wzgórze Tünek Tepe. Na jego szczyt można wjechać samochodem albo nowo pobudowaną kolejką linową. Przy stacji kolejki jest pętla autobusowa, dojeżdżają tam linie jadące na Liman. Obok znajduje się też park i jedyna w mieście plaża tylko dla kobiet.

Na szczycie wzgórza jest restauracja, podobno obrotowa, chociaż w ubiegłych latach budynek nawet w sezonie był zamknięty. Ale wokół niego znajdują się kawiarnie na wolnym powietrzu i knajpka specjalizująca się w gözleme. Jest to tradycyjny cienki placek z nadzieniem, np. z sera albo szpinaku, rodzaj naleśnika. Można obserwować proces jego przygotowywania przez tureckie kobiety. Obiektami gastronomicznymi zarządza miasto, więc ceny są przystępne. Można powiedzieć, że nie wpływa na nie wysokość n.p.m.

Ze szczytu Tünek Tepe rozpościera się wspaniały widok na miasto, morze i okoliczne góry. Kolejka linowa jest czynna w sezonie od 10:00 do 17:30 (w weekendy od 9:00). Bilet w obie strony kosztuje 15 tl. Warto wcześniej poprosić w hotelu o sprawdzenie, czy kolejka działa, ponieważ nie jest uruchamiana przy silnym wietrze i w dni powszednie poza sezonem. Będąc na górze trzeba uważać, żeby się nie zasiedzieć, inaczej czeka nas długi i stromy spacer w dół.

Na koniec: czas na lody

W mieście jest wiele miejsc z lodami. W turystycznym centrum można spotkać poprzebieranych sprzedawców, którzy z nakładania lodów robią show. Dużo jest punktów, gdzie sprzedaje się na porcje lody znanych producentów. Ale i do Antalyi zawitała moda na lody robione z naturalnych składników. Najlepszych można spróbować właśnie na Konyaaltı, w Dondurma Dükkanı na placu u zbiegu ulic Atatürk Blv. i Boğaçay Cd. W 2018 r. jedna gałka kosztowała tam śmieszne 1,5 tl.

Przy okazji, Boğaçay to typowa, nie turystyczna ulica w średniozamożnej dzielnicy. Raz w tygodniu, we wtorek, działa tam targowisko. Oprócz tego jest meczet, sklepy, restauracje, śniadaniarnia i kilka parków. W restauracjach sieci Urfa Sultan można tanio zjeść smaczny obiad. A w sklepach z napisem Kuruyemiş kupimy orzechy, przyprawy i lokum, czyli tradycyjne tureckie słodycze.

wodospad-duden

Atrakcje Antalyi: Lara

Lara Beach to najdłuższa piaszczysta plaża na wybrzeżu tureckim. Zbudowano wzdłuż niej najdroższe 5-gwiazdkowe hotele all-inclusive, w formie ogromnych replik znanych budowli z całego świata, takich jak Kreml, Topkapi czy Titanic. Oprócz obiektów hotelowych, bliżej miasta jest darmowa plaża publiczna i parkowe tereny miejskie z miejscami do grillowania. Są też plażowe kluby, oferujące leżaki, parasole, przekąski i darmowy internet.

Sandland

Miejscem wartym odwiedzenia jest Sandland, całoroczne muzeum rzeźb z piasku. Na ogrodzonym terenie zbudowano kilkadziesiąt rzeźb, które skutecznie opierają się warunkom atmosferycznym. Muzeum jest otwarte codziennie, zimą od 9 do 19, latem do 23. Wstęp jest płatny, bilet kosztuje 30 tl. Ceny biletów dla Turków, podobnie jak w wielu innych miejscach w Turcji, są znacznie niższe.

Wodospad Düden

Będąc w tej okolicy, nie można pominąć wodospadu Düden. Właściwie są dwa wodospady o tej nazwie, jeden zlokalizowany na północ od miasta, a drugi na zachód od plaży Lara. Woda spada tu do morza z wysokości 40 metrów. W otaczającym wodospad parku można usiąść na ławce w kształcie książki i obserwować samoloty podchodzące do lądowania na lotnisku w Antalyi. Na rzece, którą zwieńcza wodospad, organizowane są spływy pontonowe i przejazdy na linie.

Wodospad można też obejrzeć od strony morza. Statki na rejsy wzdłuż wybrzeża wypływają z portu na starówce.

wodospad-duden
i love antalya_0013

Antalya: przydatne informacje

Antalya jest jednym z największych miast Turcji i turystyczną stolicą kraju. Zamieszkuje ją ponad milion osób, a w sezonie letnim liczba ta wzrasta do dwóch milionów. Została założona 150 lat przed naszą erą przez Attalosa II, króla Pergamonu. Należała do Cesarstwa Rzymskiego, później Bizantyjskiego, do władców włoskich, a w XV w. została włączona do Turcji Osmańskiej. Na terenie miasta można zobaczyć budowle nawet sprzed dwóch tysięcy lat.

Ten wpis skierowany jest przede wszystkim do osób podróżujących do Antalyi na własną rękę. Osoby przyjeżdżające z biurem podróży, zainteresowane informacjami praktycznymi, odsyłam do wpisów Porady dla planujących podróż do Turcji, Turcja w czasie koronawirusa oraz do artykułów o atrakcjach poszczególnych dzielnic Antalyi: Lary, Konyaaltı i Kaleiçi.

Antalya rozciąga się wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego, a od północy otaczają ją góry Taurus. Najbliższy ośrodek narciarski znajduje się zaledwie 45 km od miasta. Trzy najważniejsze dla turystów dzielnice to położona nieco na wschód od lotniska Lara, starówka, czyli Kaleiçi oraz leżąca na zachodzie Konyaaltı.

Port lotniczy

Port lotniczy, usytuowany na wschodnim skraju miasta, jest trzecim największym lotniskiem w Turcji, po lotniskach w Stambule. W 2018 r. obsłużył ponad 30 milionów pasażerów. Ma dwa terminale międzynarodowe i jeden krajowy. Z lotniska do miasta można się dostać taksówką (opcja najdroższa, oficjalny cennik jest umieszczony na postoju), autobusem Havaş lub miejskim, albo tramwajem. Havaş to schuttle bus, jeździ co godzinę do centrum handlowego 5M Migros, bilet kosztuje 12 tl. Oprócz tego są dwie linie miejskie. 600 jeździ co pół godziny na dworzec autobusowy, 800 co dwie godziny przez dzielnicę Lara na Konyaaltı. Tramwajem można dojechać do starego miasta. 

Transport miejski

Żeby korzystać z transportu miejskiego, trzeba posiadać kartę miejską. Można ją kupić u kierowcy autobusu na lotnisku lub w punktach doładowań w mieście. Doładowuje się ją w automatach na niektórych przystankach i w punktach oznaczonych tabliczką z obrazkiem karty. Za kartę i doładowania płaci się gotówką. Ze względu na rosnące ceny, nie podam aktualnych. W 2017 r. karta kosztowała 5 tl, przejazd autobusem z lotniska 5,20 tl, tramwajem 2 tl. Przejazd autobusem w mieście kosztował 2,60 tl, następne dwie przesiadki nieco mniej. Kartę przykłada się każdorazowo do automatu przy wejściu, w nowych tramwajach przy wejściu na przystanek. Z jednej karty może korzystać kilka osób, ale wtedy nie ma zniżek przy przesiadkach.

Kartę można też doładować przez internet, a nawet sprawdzać w komórce rozkład jazdy i położenie danego autobusu w czasie rzeczywistym. Niestety ta opcja możliwa tylko dla posiadaczy tureckiego numeru telefonu.

Aktualizacja 2020: przejazd autobusem kosztuje 3,20 tl. Automaty do ładowania kart miejskich montowane są przy coraz większej ilości przystanków. 

Antalya ma rozbudowaną, wygodną sieć autobusową. Niedawno z ulic zniknęły małe busiki, tzw. dolmusze, zbierające pasażerów z każdego rogu ulicy. Zostały zastąpione dużymi klimatyzowanymi pojazdami, zatrzymującymi się na oznakowanych przystankach. Wiaty przystankowe bywają zamykane i klimatyzowane, a nawet wyposażone w ładowarki usb.

Antalya rozbudowuje sieć tramwajową. Wzdłuż wybrzeża w centrum biegnie trasa Nostalji tramvay, po której jeździ stary tabor sprowadzony z Norymbergi. W 2016 roku oddano do użytku nowoczesna linię z centrum na lotnisko i dalej do Aksu, gdzie wtedy odbywały się targi kwiatowego Expo. Nowe tramwaje jeżdżą też w północnej części miasta. 

Noclegi

Osobom, które planują pobyt w Antalyi i poruszanie się transportem publicznym, polecam butikowe hoteliki na Kaleiçi. Na starówkę nie można wjechać samochodem, a w pobliżu nie ma gdzie zaparkować lub parkingi są płatne. Jeśli ktoś planuje objechanie okolicy samochodem (a do niektórych miejsc w inny sposób trudno dotrzeć), to powinien wybrać jeden z wielu apartamentów i małych hoteli na Konyaaltı albo na Larze. 

W następnych postach napiszę o atrakcjach Lary, Konyaaltı i Kaleiçi oraz co warto zobaczyć poza miastem.

CC185B26-904A-48C2-935C-6E3EBD76837A

Porady dla planujących podróż do Turcji

Większość turystów przylatuje do Turcji z biurami podróży, na zorganizowane wczasy. W 2019 r. Turcja jest kierunkiem numer 1 na liście najpopularniejszych destynacji urlopowych. Decyduje stosunek jakości do ceny. Luksusowe hotele, ciepłe morze, przyjemne plaże i słońce zachęcają do tego, żeby nie ruszać się z miejsca, ewentualnie wyjechać na wycieczkę z przewodnikiem. Ale Turcja oferuje znacznie więcej, ponadto jest krajem bezpiecznym dla turystów i dlatego warto tu przyjechać bez biura podróży. 

Jak dolecieć do Turcji

Loty między Polską a Turcją reguluje umowa dwustronna sprzed 50 lat, która uniemożliwia rozwój bezpośrednich połączeń. Obecnie Turcja negocjuje umowę z Unią Europejską i dopiero po jej podpisaniu będzie można liczyć na tanie loty z Polski do Turcji. Póki co, pozostają trzy możliwości.

Linie tradycyjne

Pierwsza, to lot liniami tradycyjnymi. Bezpośrednio do Stambułu lata z Warszawy LOT i Turkish Airlines, przy czym ten drugi przewoźnik jest dużo droższy. W Locie trafiają się promocje za 600 zł, można też wykorzystać mile Miles and More i polecieć jedynie za opłaty lotniskowe, około 200 zł. Ze Stambułu można dolecieć w każde miejsce Turcji, przy czym loty z głównego lotniska są droższe, ale przejazd na drugie lotnisko, hub Pegasusa, zajmuje kilka godzin.

Zdarzają się też okazje z Lufthansy czy KLM, ale tu trzeba się cofnąć z Polski na zachód, żeby dolecieć na wschód. Plusem jest to, że na przykład Lufthansa lata nie tylko do Stambułu. Ceny? Lot za 800 zł z Krakowa do Izmiru. 

Tanie linie lotnicze

Druga możliwość to tanie linie. Niestety raczej niezbędne będą dwie rezerwacje, co bywa ryzykowne. Chociaż trafił mi się kiedyś lot na jednym bilecie Norwegianem z Krakowa do Antalyi przez Oslo, również Agean sprzedaje loty łączone. Przy dwóch rezerwacjach opcji jest sporo, trzeba dostać się na lotnisko w Niemczech, Austrii, a nawet na Ukrainie, i stamtąd lecieć na przykład  Pegasusem, chociaż można trafić i na tanie połączenia Turkish Airlines. Bilety mogą wydawać się bardzo tanie, rzędu 400 zł, ale dopłaty nawet za bagaż podręczny, godziny lotów i ryzykowne przesiadki mogą zmniejszyć atrakcyjność oferty.

Loty czarterowe

Trzecia opcja to bilety czarterowe. Początkowo dostępne tylko na stronach kilku biur podróży, w tym roku oferowane są również bezpośrednio przez tureckich przewoźników, takich jak Corendon czy SunExpress. Plusem jest na pewno bagaż rejestrowany w cenie. Minusem mogą być godziny lotów. Ponieważ Turcja jest bardzo popularna, trudno trafić na okazję. 600 zł za bilet do Antalyi to bardzo dobra cena, ale raczej trzeba się spodziewać 800-1000 zł. No i czartery latają do kurortów, więc jak kogoś interesuje Stambuł, to powinien poszukać czegoś innego.

Wizy

2.03.2020 Turcja zniosła obowiązek wizowy dla obywateli kilku państw, w tym Polski. Turyści mogą wielokrotnie przekraczać granicę i przebywać na teranie kraju przez 90 dni w ciągu 180 dni.

Jak poruszać się po Turcji

Po miastach najlepiej jeździć transportem publicznym, który opiszę bliżej w postach o Antalyi i Stambule. Poza miastami samolotem, autokarem lub samochodem. Koleją można dojechać ze Stambułu do Ankary czy Konyi, ale sieć połączeń lotniczych czy drogowych jest znacznie bardziej rozbudowana.

Samolotem

Połączenia lotnicze są tanie, część przewoźników nadal pozwala zabrać bagaż rejestrowany bez dodatkowej opłaty, a na pokładzie serwuje posiłki. Zawsze mnie zadziwia, jak załoga Turkish Airlines zdąży zaserwować ciepłe śniadanie w ciągu 50-minutowego lotu z Antalyi do Stambułu samolotem szerokokadłubowym (Airbus 330). LOT na takiej krajowej trasie podaje tylko zimną wodę i wafelek i na 99,9% nie podstawi Dreamlinera. Niektóre linie oferują w cenie biletu transfer autokarem do pobliskich miejscowości.

Autobusem

Autobusy są wygodnym środkiem transportu na krótszych trasach. Oczywiście jak ktoś chce zaoszczędzić parędziesiąt lir i zamiast samolotem, jechać cały dzień czy noc autokarem, to jest to możliwe, a pojazdy są bardziej komfortowe niż te jeżdżące w Polsce. W dalekobieżnych autokarach obsługa serwuje za darmo wodę i jest dostępny internet. Oprócz autobusów, między pobliskimi miastami kursują też dolmusze, kilkunastoosobowe pojazdy, coś jak prywatni przewoźnicy obecni w większości polskich miast.

Samochodem

Wypożyczenie samochodu? Jeśli planujemy objechać jakąś część kraju, to jak najbardziej tak. Trzeba pamiętać, że za wynajem w jedną stronę dopłaca się i to dużo. Nawet w znanych wypożyczalniach kompaktowe samochody nie są nowe, ale w przyzwoitym stanie. Jeśli zamierza się jechać w długą trasę, lepiej wybrać samochód z silnikiem diesla, ze względu na ceny paliwa.

Kierowcy z Polski są w stanie się przyzwyczaić do stylu jazdy Turków. Stambuł jest sparaliżowany przez korki, w innych miastach jest trochę lepiej. Po Antalyi i okolicach jeździ się nieźle. Polecam wypożyczenie samochodu na lotnisku i objechanie wybrzeża. Trzeba tylko uważać na kierowców przejeżdżających skrzyżowania na czerwonym świetle, zwłaszcza na drodze między Antalyą a Alanyą. Poza tym Turcy nie umieją korzystać z rond. I na światłach zawsze ktoś próbuje się przepchnąć z prawej strony. Dlatego w pierwszym rzędzie stoi tyle pojazdów ile się zmieści, a nie tyle, ile jest pasów jezdni.

Drogi między miastami w  Turcji są bardzo dobre, często nawet do małych miejscowości prowadzą dwupasmówki.

Pieszo

Chodzenie po ulicach jest w miarę bezpieczne. Uwaga na wysokie krawężniki i nie zawsze proste chodniki. Przechodzić przez jezdnię można wszędzie, ale przeciskać się między samochodami próbowałam tylko w towarzystwie Turka. Należy pamiętać, że kierowcy uważają, że zawsze mają pierwszeństwo i nikt nas nie przepuści. Nawet jak na skrzyżowaniu pieszy ma zielone światło, to skręcający samochód wymusi pierwszeństwo.

Bezpieczeństwo

Turcja jest bezpieczna dla turystów, oczywiście w granicach rozsądku. Nigdy nikt mnie nie zaczepiał. W dzień zdarzyło się, że gps poprowadził mnie skrótem przez biedną dzielnicę Stambułu, z warsztatami i obdartymi dziećmi. Albo przez prawie puste ulice w okolicach placu Taksim do muzeum Mickiewicza. Nie czułam się komfortowo, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Tak samo po zmroku, na oświetlonych ulicach jest bezpiecznie. W Stambule przy atrakcjach turystycznych staram się rozglądać i nie stać w tłumie, poza tym uważam na swoje rzeczy.

Trzeba pamiętać, że rząd bardzo dba o bezpieczeństwo. Ale w przeciwieństwie do miast w Europie, tu tak bardzo nie widać na ulicach policji z bronią. Za to tajniakiem może okazać się uliczny sprzedawca małży. Przy wejściach do metra w Stambule stoją ludzie z wykrywaczami metalu i skanują nimi większe bagaże. Do każdego centrum handlowego wchodzi się przez bramkę jak na lotnisku, a torby są ręcznie sprawdzane lub przejeżdżają przez skaner. Na wszystkich lotniskach w Turcji wchodzący do terminala są poddawani kontroli bezpieczeństwa.

Waluta

Walutą Turcji jest lira turecka. Z powodu kłopotów gospodarczych kraju jej kurs spada, jeszcze kilka lat temu 1 tl była warta 2 złote, w 2019 r. 75 gr, a w 2020 r. 50 gr. W większości miejsc można płacić kartą. Niektórzy sprzedawcy w sklepach dla turystów są skłonni obniżyć cenę, jeśli zapłaci się gotówką. Bez problemu można znaleźć bankomat, najczęściej da się w nim ustawić język angielski. 

Na większości kantorów jest napis „No commission” i faktycznie nie pobierają opłat za transakcje. Najlepsze kursy w Stambule oferują kantory w okolicy Aksaray i Laleli, niedaleko głównego budynku uniwersytetu. W Antalyi warto wymieniać waluty na Starym Mieście, na ulicy, która zaczyna się za pomnikiem Attalosa. 

Telefony i internet

Turcja nie należy do Unii Europejskiej, dlatego wysokie ceny połączeń telefonicznych i internetu mogą skłaniać do kupna tureckiej karty SIM.

Lokalne karty prepaid są dostępne, ale nieopłacalne. Jeśli korzysta się z telefonu kupionego poza Turcją, to po kilku dniach, najwyżej tygodniach karta zostanie zablokowana. Wyjściem jest rejestracja telefonu, ale za to pobierana jest wysoką opłata, lub kupno telefonu w Turcji. 

W większości kawiarni i restauracji jest darmowy internet, wystarczy poprosić o hasło.

Aktualizacja 2020: firmy telekomunikacyjne oferują karty prepaid dla turystów. Największy turecki operator Turkcell proponuje 20GB internetu, 200 minut rozmów zarówno lokalnych jak i międzynarodowych oraz nielimitowane korzystanie z komunikatorów WhatsApp i BiP za 149 tl na 30 dni.