Park Narodowy Taroko

Park Narodowy Taroko jest jednym z dziewięciu na Tajwanie. Obejmuje 92 tysiące hektarów terenu górskiego, w tym 27 3-tysięczników i wąwóz Taroko, wyrzeźbiony w marmurowych skałach przez rzekę Liwu. Park leży na wschodnim brzegu wyspy, 140 km na południe od Tajpej.

Dojazd i nocleg

Bazą wypadową do Parku Narodowego Taroko jest pobliskie miasto Hulien, do którego dojechałyśmy z Tajpej pociągiem. Podróż trwa 2 godziny i kosztuje 440 TWD. Hualien dysponuje bogatą bazą hotelową, a śniadania serwowane są od wczesnego rana (w naszym hotelu od 6:00), co ułatwia planowanie wycieczki do parku.

Poruszanie się po parku

Przy napiętym planie podróży, najlepszą opcją dla nas była 8-godzinna wycieczka samochodem z kierowcą, którą wykupiłyśmy za pośrednictwem serwisu Ownrides. O umówionej godzinie pod hotelem czekał zamówiony pojazd. Sympatyczny kierowca, mówiący dobrze po angielsku, obwiózł nas po parku według planu podanego na stronie internetowej, dostosowując go do naszych preferencji w kwestii posiłku czy wyboru jednej z dwóch długich tras pieszych. 

Klif Qingshui

Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy, był leżący nieco na północ od parku punkt widokowy na klif Qingshui, gdzie długi na 21 km masyw górski styka się z oceanem. Klif Qingshui wybrano jako jeden z Ośmiu Cudów Tajwanu. 

Szlak Shakadang

Po zrobieniu zdjęć, wjechaliśmy na teren Parku Narodowego Taroko. Dobrze utrzymana, dwupasmowa szosa przecinająca park, jest częścią Central Cross-Island Highway, zbudowanej w latach 50-tych, długiej na 190 km autostrady, biegnącej przez góry od wschodniego do zachodniego wybrzeża Tajwanu. Drogę poprowadzono w dolinie rzeki, między wysokimi górami i w dużej części tunelami. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy Shakadang Bridge, czerwonym moście ozdobionym setką marmurowych lwów, z których każdy jest inny. Kierowca został na parkingu, a my przeszłyśmy przez most i zeszłyśmy po schodach nad rzekę Shakadang, wzdłuż której biegnie 4-kilometrowy szlak o tej samej nazwie. Wartka górska rzeka wije się między skałami, które zaskakują kolorowymi, pofałdowanymi warstwami.

Początkowy fragment szlaku wykuto w skale, dalej idzie się dnem doliny. W połowie drogi postawiono kilka straganów z przekąskami. Później dolina się rozszerza i szlak nie robi już takiego wrażenia, dlatego po przejściu 3/4 długości postanowiłyśmy zawrócić. Z powodu wczesnej pory trasa była niemal pusta, dopiero w drodze powrotnej zaczęłyśmy mijać coraz więcej ludzi. Przejście w obie strony zajęło nam ponad 2 godziny.

Grota Jaskółek

Po powrocie do samochodu, ruszyliśmy do następnego punktu wycieczki, Groty Jaskółek (Swallow Grotto, chin. Yanzikou). Po drodze kierowca zatrzymał się, żeby wypożyczyć dla nas bezpłatne kaski. Nie są obowiązkowe, ale zalecane z powodu spadających odłamków skalnych. Szlak o długości 1400 m biegnie wzdłuż szosy, przez dwa tunele i pomost zawieszony wysoko nad dnem doliny rzeki Liwu, do której z wysokich skał tu i ówdzie spływają wodospady. Dolinę zamieszkują jaskółki, stąd nazwa szlaku. Przejście zajęło nam pół godziny. W tym miejscu trafiłyśmy już na turystów z wycieczek autokarowych. Na końcu szlaku mieści się mały park poświęcony konstruktorowi autostrady i ludziom, którzy stracili życie w trakcie jej budowy.

Tunel Dziewięciu Zakrętów

Kolejnym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy, był Tunel Dziewięciu Zakrętów (Tunnel of Nine Turns, chin. Jiuqudong). Zgodnie z nazwą, szlak biegnie wydrążonym w skale tunelem o długości 700 m. Tunel jest ślepy, wchodzi i wychodzi się tą samą stroną. Jest uważany za jeden z najbardziej malowniczych fragmentów wąwozu Taroko. Cyfra dziewięć oznacza po chińsku „wiele” i jest powszechnie używana. Szlak jest z jednej strony otwarty na rzekę i umożliwia podziwianie majestatycznych marmurowych ścian wąskiego wąwozu, którego dnem płynie rzeka Liwu. 

Tunel był częścią autostrady, ale po jej przebudowie w 1996 r.  zamknięto go i przekształcono w szlak pieszy. We fragmencie tunelu, z powodu przewężenia wąwozu, wieje dość silny wiatr.

Most Cimu

Przejście tunelu i powrót zajęły nam mniej czasu, niż zakładał kierowca (ok. 20 min.) dlatego musiałyśmy na niego dłuższą chwilę zaczekać. Po drodze do ostatniej atrakcji, zatrzymaliśmy się na moment na zdjęcia przy kolejnym czerwonym moście, Cimu Bridge (Moście Matczynego Oddania). Po obu stronach mostu stoją niewielkie pawilony, pobudowane przez prezydentów Tajwanu na cześć ich matek.

Tianxing

Kilka minut później dotarliśmy do Tianxing, terenu rekreacyjnego z kilkoma sklepami, parkiem i jedynym 5-gwiazdkowym hotelem na terenie parku. W Tianxing dwie górskie rzeki Dasha i Taci Jili łączą się, tworząc rzekę Liwu. Na wzgórzu, do stóp którego przechodzi się przez pomalowany na żółto most,  górują 7-piętrowa pagoda Tianfeng, wielki posąg Bodhisattva oraz świątynie Xiangde i Daxiong Boadian. 

Po chwili odpoczynku i wypiciu kawy w parku, postanowiłyśmy wspiąć się na wzgórze świątynne. Miałyśmy szczęście, bo tego dnia było jakieś święto i most udekorowano czerwonymi lampionami. Wspinaczka po schodach na górę była długa, ale widoki zrekompensowały trudy. Przed świątyniami zgromadził się tłum, a wewnątrz trwały obrzędy, więc nie weszłyśmy do środka. Ale zostałyśmy miło przywitane przez jedną z mniszek, która po angielsku zapytała, skąd jesteśmy. Nie miałyśmy dużo czasu, więc po chwili na zdjęcia zeszłyśmy ze wzgórza. Gdy przechodziłyśmy przez most, prawie wszystkie lampiony były już zdjęte. Kierowca czekał na nas w samochodzie i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Plaża Qixingtan

Przed powrotem do Hualien zatrzymaliśmy się na żwirowej plaży Qixingtan, jednej z nielicznych takich plaż na Tajwanie. Szeroka, w kształcie półksiężyca, oferuje ładny widok na okoliczne góry.

Na koniec kierowca zabrał nas do lokalnej restauracji serwującej tajwańską odmianę zupy won-ton. Gorąca, z pierożkami z nadzieniem z kurczaka, krewetek i warzyw, bardzo nam smakowała. Była głównym posiłkiem dnia, po którym zostałyśmy odwiezione na dworzec kolejowy. Tam miałyśmy jeszcze trochę czasu, żeby kupić przekąski przed 6-godzinną podróżą do Kaohsiung.

Możliwość komentowania została wyłączona.